24-letni Oliver Rowland, który pozostaje w obsadzie kierowców fabrycznego teamu Renault, jest aktualnie wiceliderem cyklu Formuły 2, bezpośredniego zaplecza królowej motosportu. Współpraca Brytyjczyka z francuską stajnią rozpoczęła się w 2016 roku. Po roku spędzonym w ramach programu szkolenia, w tym sezonie został ogłoszony kierowcą rozwojowym.
Przed przyszłoroczną kampanią Renault może znaleźć się w sytuacji w której poszukiwać będzie kierowcy do jednego z bolidów. Na koniec sezonu wygasa bowiem umowa Jolyona Palmera, który mocno rozczarowuje.
Media łączą przez to z Renault wielu zawodników m.in. Fernando Alonso, Carlosa Sainza czy Roberta Kubicę. Nie pada jednak nazwisko spisującego się więcej niż przyzwoicie w F2 Rowlanda.
- Bywałem wielokrotnie w fabryce, za zamkniętymi drzwiami, i mam dobre relacje z zespołem - oznajmił Brytyjczyk. - Jeśli chcę być brany pod uwagę, to muszę dobrze wykonać swoją robotę w F2.
ZOBACZ WIDEO Rajd Polski: Czas poczuć prędkość
- Nie widzę jednak żadnego powodu - nie umniejszając nic innym - dla którego nie mógłbym być równie szybki. Pokazuję, że potrafię być regularny i powinienem być na liście potencjalnych kierowców Renault.
Rowland uważa, że podobnie jak pominięty przed tym rokiem przez Red Bulla mistrz GP2, Pierre Gasly posiada umiejętności nie gorsze niż kilku kierowców obecnej stawki i wskazuje za przykład Maxa Verstappena, który dostał szansę i mógł udowodnić swoje możliwości.
- Wszystko czego potrzebujemy my młodzi kierowcy, to szansa na pokazanie się - przekonywał. - Gdyby ktoś kiedyś nie postawił na Maxa, to nie wiadomo jak potoczyłaby się jego kariera.
- Wystarczy nas sprawdzić w bolidzie, ponieważ zarówna ja jak i Gasly możemy wykonać dużo lepszą robotę niż niektórzy z obecnych kierowców F1 - podsumował.