Według plotek krążących po padoku od czasu zakończenia ostatniego wyścigu w Azerbejdżanie, Fernando Alonso trafi w przyszłym roku do jednego dwóch czołowych zespołów obecnej kampanii - Ferrari lub Mercedesa.
Negatywnie zapatrują się na tę sprawę zarówno Sebastian Vettel jak i Lewis Hamilton, obecni liderzy obu teamów. - Jestem całkowicie zadowolony z obecnego partnera zespołowego - wyznał Brytyjczyk, któremu wtóruje jego wielki rywal. - Nie jestem odpowiedzialny za wybór kierowców, ale gdyby mój głos się liczył, to postawiłbym na Kimiego (Raikkonena) - powiedział Vettel.
Dla Alonso opinia wielkich rywali nie ma większego znaczenia. 35-latek twierdzi, że będąc w ich pozycji udzieliłby podobnej odpowiedzi. - Gdy pytasz kierowców o zespołowego partnera czy zmianę barw, to zazwyczaj nic nie mówią - stwierdził.
W Azerbejdżanie atmosferę wokół Alonso podgrzewał jego menedżer Flavio Briatore, które zapewniał, że kierowca pokroju dwukrotnego mistrza świata może wybierać tylko między najlepszymi zespołami - sugerując właśnie kierunek w stronę Ferrari lub Mercedesa.
- Nie wiem, gdzie trafię w przyszłym roku. Sądze, że żaden z kierowców nie jest w takiej pozycji, aby móc o tym poinformować - stwierdził czempion F1 z 2005 i 2006 roku. - Mamy gotowy plan A,B i C i wszystkie są pozytywne, bo zakładają, że mogę już w przyszłym roku włączyć się do walki o zwycięstwa - podsumował.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy