Wygrana w Austrii i tylko 15 punktów straty do drugiego w klasyfikacji indywidualnej Lewisa Hamiltona, z takim dorobkiem kończył ostatni wyścig Valtteri Bottas. Kreowany na kierowcę "numer 2" w Mercedesie Fin nagle zaczyna być brany pod uwagę jako kandydat do tytułu.
Szef niemieckiego teamu, Toto Wolff ze spokojem spogląda na zmniejszający się dystans między swoim zawodnikami, którzy zaczynają wspólnie pretendować do tegorocznego tytułu.
- W przeszłości radziliśmy sobie z takim przypadkiem - stwierdził. - Pamiętajmy jednak, że dynamika między obecnymi kierowcami naszego zespołu jest zupełnie inna.
W słowach Wolff daje się jednak odczuć, iż zespół jako poważniejszego kandydata do walki o tytuł stawia na Hamiltona, tłumacząc, że Brytyjczyk musiał radzi sobie do tej pory z ogromną z złośliwością losu.
ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Boks jest dla mnie świętością, nie pójdę w stronę MMA
- Nie dotarliśmy nawet do połowy sezonu, a już zaczynamy liczyć punkty. Według mnie Lewis wykorzystał limit pecha w tym roku. Zawiedliśmy go w Baku po problemach z zagłówkiem i w Austrii po awarii skrzyni biegów. Czas stanąć wreszcie do walki - dodał Wolff.
W podobnym tonie wypowiada się Niki Lauda. - Musimy wszystko dokładnie przeanalizować z Toto, ponieważ trzeba coś zrobić. 20 punktów straty to bardzo dużo - stwierdził Austriak odnosząc się do straty dzielącej Hamiltona od Vettela.