Jolyon Palmer nie bez powodu jest największym pechowcem ostatnich miesięcy w F1. Brytyjczyk wciąż czeka na pierwsze punkty w obecnym sezonie podczas, gdy jego zespołowy partner zdobył ich aż 26.
Z pięciu ostatnich wyścigów Palmer aż trzy kończył na 11. pozycji. - Mam tego powoli dość. Jestem już mistrzem jedenastego miejsca - mówił po ostatnim starcie. Dwóch pozostałych wyścigów nie ukończył z powodu awarii samochodu. Swojego domowego GP na Silverstone nie rozpoczął nawet spod czerwonych świateł przez defekt na okrążeniu formującym.
- Nie jestem przesądny, ale trzeba powiedzieć jasno, że ten pech musi się wreszcie skończyć - powiedział Palmer zdradzając, iż ma nadzieję na odwrócenie złej karty przez spalenie...bielizny. - Pozbyłem się pechowych majtek, nie będą stać mi na przeszkodzie - żartował.
Przyszłość Jolyona Palmera w Renault wisi na włosku. Media prześcigają się w podawaniu nazwisk kolejnych kandydatów na miejsce Brytyjczyka. Wśród nich jest również Robert Kubica. Kluczowy dla zawodnika może być wyścig na Węgrzech. Przed następnym w Belgii są trzy tygodnie przerwy, które zespół może wykorzystać na zatrudnienie jego następcy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji
Ciekawe co teraz wymyśliłes czys Czytaj całość