Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Co oznaczają dla Roberta Kubicy testy w tegorocznym bolidzie Renault?
Maurycy Kochański, były kierowca wyścigowy, komentator TV: To kolejny etap sprawdzania możliwości Roberta i przygotowywania go do ewentualnych startów w F1 już w tym sezonie.
Jest duża różnica pomiędzy testami auta z sezonu 2012, występem na festiwalu sportów motorowych, a takim sprawdzianem?
Bolid z 2012 roku jest dostępny do prywatnych testów, auto z roku 2017 nie. Starszy samochód, którym Robert jeździł już dwukrotnie, ma zupełnie inną specyfikację, silnik, aerodynamikę. Testy w Budapeszcie są oficjalne, więc Kubica może w nich pojechać modelem RS17. Wcześniej mógł go sprawdzać tylko w symulatorze. Zobaczymy, jak Robert czuje się w tej specyfikacji bolidu. "Na żywo" jeszcze go przecież nie prowadził, choć zakładam, że w symulatorze spędził sporo czasu.
ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: wiele się nauczyłem na Rajdzie Polski
Według mnie pierwsze testy były głównie dla Roberta. Drugie poszły już dużo łatwiej, Kubica nie miał żadnych problemów z prowadzeniem auta, Renault było zadowolone. Teraz będzie trzeci etap, być może najważniejszy. Robert sprawdzi się w warunkach bojowych na torze po Grand Prix Węgier. Będzie można go porównać z innymi kierowcami. I nie chodzi tu tylko o czasy. Istotne będą też symulacje kwalifikacji, wyścigu, równa jazda. Zespoły potrzebują zawodników, którzy nie popełniają błędów, potrafią pracować nad ulepszaniem samochodu. A w zakresie pracy nad bolidem Kubica ma wielkie doświadczenie, taki Jolyon Palmer nie ma tu do niego porównania.
Jego obecność na Hungaroringu to duży krok w stronę powrotu do Formuły 1?
Bardzo duży, choć wystąpi tam co prawda wielu kierowców, którzy prawdopodobnie w F1 nie wystartują. Nie wiem, czy do elity trafią Nicholas Latifi czy Luca Ghiotto, były kolega Artura Janosza z zespołu Trident w serii GP3, choć bardzo im tego życzę. To testy, których zadaniem jest sprawdzenie młodych kierowców z potencjałem. Robert już tak młody nie jest, ale potencjał i talent bezsprzecznie ma. Renault na pewno będzie patrzyło na Roberta jako na kierowcę, który może wejść do zespołu już w tym roku. Mówi się o o Grand Prix Belgii.
Jakie są najważniejsze różnice między bolidami z 2012 roku, a tymi, którymi kierowcy ścigają się w tym sezonie?
To całkiem inne auta. Różnią się chociażby wymiarami opon, których nie można testować na prywatnych testach, i ich zużyciem. Z tego co widziałem Robert używał opon Pirelli chociaż pewnie nie była to specyfikacja 2017. Inna jest specyfikacja silnika i skrzynia biegów, a także aerodynamika. W tym roku bolidy są znacznie szybsze niż rok temu, a także szybsze o około 2,5-3 sekundy na okrążeniu niż w sezonie 2012. Teraz mamy jednostki turbo, pięć lat temu były to silniki V8. Auta z tego roku mają dużo wyższy moment obrotowy. Na pewno nie jest jednak tak, że nowe bolidy są dużo trudniejsze do prowadzenia. Znam kierowców, którzy uważają, że obecnie bardziej wymagające są auta w serii F2. Ale ja bym tak do tego nie podchodził. Te bolidy nie są łatwiejsze, czy trudniejsze, niż w poprzednich latach. Są po prostu inne od tych, którymi ścigał się Robert.
Nico Hulkenberg, lider zespołu Renault, uważa Hungaroring za dobre miejsce na sprawdzian dla polskiego kierowcy. Pan również?
Na tym torze dla kierowcy cały czas coś się dzieje. Zobaczymy, jak Robert będzie się czuł na tak wymagającej trasie. Tor Paul Ricard, gdzie ostatnio jeździł, ma dużo długich prostych, gdzie można odpocząć. Na Hungaroringu nie ma na odpoczynek czasu, jest krótki i kręty, ciągle jest się w jakiejś partii zakrętów. Trzeba się na nim sporo napracować. To będzie fajny wyznacznik formy Roberta lecz ja w jego formę nie wątpie.
Jak pana zdaniem wypadnie Kubica na tle Palmera?
Nie wiem, czy chodzi o to, żeby sprawdził się na jego tle. To nie jest egzamin, na którym obaj wsiądą do bolidów i ten, który wykręci lepszy czas, będzie jeździł w Renault. Myślę, że zespół już ma pewne plany co do Roberta.
Jeśli chodzi o Palmera, to on wnosi do teamu spory budżet. Nie zdobył jednak w tym roku ani jednego punktu. Nie jest idealnym kierowcą, chociaż w sezonie 2014 wygrał serię GP2. W F1 są kierowcy lepsi od niego i to widać po wynikach. Wiadomo, budżet w tym sporcie jest ważny, ale jeżeli Renault ma kogoś takiego jak Kubica, kto potrafi wykrzesać z bolidu maksimum, a poza tym ma bardzo duży wpływ na rozwój samochodu, to pieniądze nie są aż tak istotne. Myślę, że nie odegrają kluczowej roli, najważniejsze, żeby Robert dogadał się z zespołem i żeby po teście na Węgrzech została podjęta decyzja co dalej, czyli kiedy ewentualnie Polak mógłby wystartować jako etatowy kierowca.
Nie ma pan wrażenia, że Renault już zdecydowało, a teraz chce po prostu sprawdzić, czy powrót Kubicy na pewno jest możliwy?
Jeżeli tak jest i w zespole mają już w głowie datę, kiedy Robert wystartuje - tak jak wspominałem mówi się o Grand Prix Belgii - to byłoby głupotą nie dać mu samochodu do testów. Dla kierowcy kilometry przejechane w bolidzie, którym ma się ścigać, są bezcenne. Tak, według mnie jest bardzo prawdopodobne, że decyzje zostały już podjęte, a Kubica na Węgrzech nie będzie zdawał egzaminu, a zapoznawał się z swoim autem. Obym miał rację. Jednak nawet jeśli tak jest i Palmer miałby pożegnać się z fotelem to będzie o niego walczył. Ma duży budżet, ale po drugiej stronie stoi doświadczenie i jakość Roberta Kubicy. Myślę, że toczą się dość trudne rozmowy, być może po testach na Hungaroringu będą toczyć się dalej.
Wygląda na to, że niemal całe środowisko Formuły 1 chce, żeby Robert Kubica znów w tej serii jeździł. Przychylnie mówią o nim czołowi kierowcy, a cenieni dziennikarze, jak Andrew Benson, Mark Hughes czy Anthony Rowlinson piszą o Polaku z entuzjazmem. Czy to może pomóc?
Oczywiście, to bardzo dobry, naturalny PR. I to nie wykreowany, to są szczere słowa specjalistów. Kiedy Robert jeździł w F1, był uznawany za jeden z największych talentów w tym sporcie. Bez dwóch zdań należał do grona najlepszych kierowców na świecie. Jeśli teraz wróci po sześcioletniej przerwie, od razu będzie trzeba napisać o tym fajną książkę, bo czegoś takiego jeszcze w Formule 1 nie było. Kiedy pomyślę, że znów możemy zobaczyć go na starcie do wyścigu Grand Prix, aż przechodzą mnie ciarki. To po prostu piękne. Ja jestem wręcz pewny, że Robert znów pojawi się w F1 i że będzie to najpiękniejszy powrót. I co najważniejsze - powrót polskiego kierowcy.
Myśli pan, że poza Renault Kubicę obserwują też inne zespoły?
Wiadomo, że miał dobre kontakty z Mercedesem, ale tam jest teraz bardzo silny skład - Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Jeżeli powrót Roberta nastąpi, to będzie to według mnie powrót z Renault. Ale co nastąpi potem, tego nie wiemy.
To naprawdę realne, że Polak pojawi się w paddocku już pod koniec sierpnia na Spa-Francorchamps w Belgii?
Możliwe, choć ten wyścig jest już naprawdę niedługo, a dokładnie 25-27 sierpnia. Jeśli to nie nastąpi, będziemy czekać na kolejne informacje. Na razie ważne, żeby testy na Węgrzech się udały, żeby Robert był konkurencyjny i zadowolony z siebie. Ja jestem optymistą, na razie obstaję przy GP Belgii. Jeżeli sam Kubica, zwykle bardzo surowy dla samego siebie, mówi, że jest gotowy, a jego forma jest bardzo wysoka, to niczym się nie różni topowych w tej chwili kierowców, zarabiających grube miliony. Jemu jednak nie chodzi o pieniądze. Z kolei pieniądze Palmera mogą wcale nie mieć znaczenia, jeżeli Robert okaże się dużo bardziej wartościowym zawodnikiem. A poza tym jeżeli pojawi się opcja wejścia do F1, niejeden sponsor się do niego "uśmiechnie" i jego wsparcie w końcu będzie takie, jakie powinno być. Renault nie płaci swoim kierowcom dużych pieniędzy jak Ferrari lub Mercedes. Z tego co wiem Palmer zarabia poniżej miliona Euro, a Hulk około 3 mln Euro.
Czy żeby wrócić do Formuły 1 Kubica może pójść nawet na to, żeby jeździć bez pensji?
Robert nigdy nie patrzył na pieniądze, przynajmniej takie miałem zawsze wrażenie. Jego marzeniem i celem jest powrót do F1, według mnie pieniądze są dla niego w tej chwili sprawą trzeciorzędną.
Brawo braviso mo