To nie jest najlepszy okres dla Williamsa. Podczas jesiennych wyścigów Formuły 1 w Meksyku oraz Brazylii kierowcy stajni z Grove kilkukrotnie rozbijali bolidy. Tylko w przypadku GP Sao Paulo straty oszacowano na ponad 2 mln dolarów, a Alexander Albon nie wystartował na Interlagos z powodu braku części zamiennych. Franco Colapinto miał więcej szczęścia, ale w późniejszym wyścigu rozbił się po raz kolejny - tym razem jadąc za samochodem bezpieczeństwa.
Williams z trudem odbudował oba samochody na GP Las Vegas, walcząc z czasem i brakiem części zapasowych. Jednak w trakcie sobotniej "czasówki" Argentyńczyk znów wywołał ból głowy u szefów ekipy z Grove.
21-latek wprawdzie przebił się do Q2, czym sprawił miłą niespodziankę, ale w trakcie walki o awans do czołowej dziesiątki popełnił kosztowny w skutkach błąd. Na wyjściu z jednego z zakrętów Colapinto zahaczył lewym kołem o bandę, po czym pofrunął w bariery znajdujące się po drugiej stronie.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Z samochodu kierowcy Williamsa niewiele zostało. Zniszczeniu uległy sekcje boczne z lewej i prawej strony, ucierpiało zawieszenie, a niewykluczone jest też uszkodzenie skrzyni biegów. W obliczu problemów Brytyjczyków z brakiem części zapasowych, występ Colapinto w GP Las Vegas stoi pod dużym znakiem zapytania.
- Jestem cały - przekazał Colapinto po wypadku i dość szybko opuścił kokpit. U boku Argentyńczyka pojawił się samochód medyczny, co sugeruje, że uderzenie miało naprawdę mocną siłę.
Dla Williamsa sezon 2024 jest niezwykle wymagający z powodu nadmiernej liczby wypadków. Już na początku roku w GP Australii w stawce zobaczyliśmy tylko Alexandra Albona, bo ekipa nie miała wystarczającej liczby części. W kolejnych tygodniach Logan Sargeant miał następne przygody, co ostatecznie doprowadziło do wyrzucenia Amerykanina z F1. Zastępujący go Franco Colapinto kontynuuje czarną serię pod tym względem.