Po tym jak Renault potwierdziło ostatecznie, że rozstaje się po sezonie z Jolyonem Palmerem, a jego miejsce zajmie Carlos Sainz jr., kierowca z Wielkiej Brytanii zaliczył najlepszy wyścig w sezonie. W trudnych warunkach na torze Marina Bay dojechał do mety na 6. miejscu.
- Szczerze nie czułem się inaczej niż w poprzednich 13 wyścigach. Presja w F1 jest zawsze - powiedział Palmer. - Od początku sezonu liczyłem na lepsze wyniki, chciałbym, aby pojawiły się one wcześniej, ale jest to dla mnie trudny rok.
- Zamierzam jednak dać z siebie wszystko do końca sezonu i odejść z Renault z podniesioną głową. Oby zdarzyło się więcej takich wyników jak w Singapurze - dodał.
Nazwisko Palmera przewija się teraz w mediach w kontekście potencjalnych kandydatów do zastąpienia Felipe Massy w Williamsie. Chęć pozostania w Formule 1 i udowodnienia czegoś szefom konkurencyjnych zespołów ma napędzać Brytyjczyka do końca roku.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło
- W Singapurze wreszcie miałem wynik, który można było odnotować. W wielu poprzednich rundach rozmyślałem "co by było gdyby" - wreszcie jednak cały weekend przebiegł gładko - stwierdził Palmer. - Owszem mieliśmy szczęście przez problemy innych, ale liczy się wynik na papierze.
- Pozostaje mi 6 wyścigów, w których mogę pokazać na co mnie stać i mam nadzieję, że inni to zauważą. Robię to teraz głównie dla siebie. Szkoda, że nie będzie mnie dalej w Renault, ale pozostaje sześć rund na torach na których w zeszłym roku byłem mocny. Liczę na kolejne punkty już w Malezji - podsumował 26-latek.
Jolyon Palmer zapewnił także kolejny raz, że pojawi się na każdym z następnych wyścigów, mimo iż wciąż spekuluje się o wcześniejszym sprowadzeniu do zespołu Carlosa Sainza. - To zaczyna być jak zdarta płyta - tak, będę w Malezji i tak, będę w Abu Zabi - zakończył.
W Singapurze na 6 miejscu dojechał, 8 punktów zdobył, więc może już z podniesioną głową odchodzić. :) Przynajmniej 'coś' zdobył.