We wtorek Williams opublikował dane finansowe za pierwszą połowę 2017 roku. Są one imponujące. Wprawdzie zespół w minionym sezonie Formuły1 zanotował zniżkę formy, ale i tak zysk brytyjskiej ekipy wzrósł z poziomu 4,1 mln do 10,1 mln funtów. W górę poszły też przychody - z 51,3 mln do 65,5 mln funtów.
Według informacji "Motorsportu", wpływ na to miały dwa czynniki. Przede wszystkim Brytyjczycy otrzymali 10 mln funtów za Valtteriego Bottas. Tyle na początku roku musiał zapłacić Mercedes za zwolnienie Fina z kontraktu. Bottas trafił do zespołu z Brackley dość niespodziewanie, gdyż karierę zakończył Nico Rosberg. Gdyby nie decyzja Rosberga, fiński kierowca nadal ścigałby się w Williamsie.
Drugi czynnik to kurs dolara. Właśnie w tej walucie wypłacane są premie zespołom F1. Kurs dolara zmienił się na tyle względem funta, że Williams aż tak mocno nie odczuł faktu, że w zeszłym roku zajął dopiero piąte miejsce w klasyfikacji i w związku z tym otrzymał mniejsze gratyfikacje finansowe od właściciela F1.
- Dochody ze strony sponsorów i F1 były na podobnym poziomie w 2016 i 2017 roku. Główna różnica w naszych przychodach jest taka, że w tym roku mieliśmy mocny, ale jednorazowy zastrzyk gotówki - zdradził Mike O'Driscoll, dyrektor generalny grupy Williams.
Williams chce jednak powrócić do ścisłej czołówki F1. Dlatego Brytyjczycy zatrudnili Paddy'ego Lowe'a w roli dyrektora technicznego, zwiększyli też budżet na inżynierów. Oznacza to nowe wyzwania dla szefów ekipy z Grove. - Jesteśmy firmą notowaną na giełdzie, nasz budżet musi pozostać spójny. Ciągle mierzymy się z problemem, jakim są rosnące koszty, bo inwestujemy w poprawę naszych wyników w F1 - dodał O'Driscoll.
Brytyjczycy, jako jeden z niefabrycznych zespołów, nie mają łatwego życia w F1. Williams musi m. in. pozyskiwać silniki od innego producenta. - Sens funkcjonowania niezależnej ekipy w F1 w obecnych czasach uzależniony jest od rozsądnej kontroli kosztów, sprawiedliwego dzielenia przychodów. My to robimy. Jesteśmy też optymistami, że w najbliższych latach właściciele F1 zadbają o dalszy wzrost zysków w tym sporcie, a następnie wzrosną premie wypłacane zespołom - podsumował dyrektor generalny Williamsa.
Zespół z Grove w najbliższych tygodniach musi ustalić skład na sezon 2018. Pewny miejsca w Williamsie jest Lance Stroll. Ojciec Kanadyjczyka wpłaca do budżetu ekipy ok. 30 mln euro, przyczyniając się tym samym do dobrych wyników finansowych Williamsa. O drugi wolny fotel walczą Robert Kubica, Felipe Massa oraz Paul di Resta.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Walka o tytuł nabiera rumieńców