Przed GP Japonii strata Sebastiana Vettela do Lewisa Hamiltona wynosiła 34 punkty. Jeżeli Niemiec wygrałby wszystkie wyścigi do końca sezonu, a Brytyjczyk dojeżdżałby na drugim miejscu, to kierowca Ferrari świętowałby piąty tytuł mistrzowski. Tak jednak nie będzie i Vettel oprócz zwycięstw, potrzebuje także pecha Hamiltona.
- W dwóch ostatnich wyścigach dopadły nas problemy z niezawodnością, ale wiecie, czasem tak bywa. Oczywiście to boli, wszyscy jesteśmy rozczarowani - powiedział Niemiec.
Po wakacyjnej przerwie rozegrano pięć Grand Prix, a żadnego zwycięstwa nie odniósł Vettel. Niemiec tylko dwukrotnie stanął na podium. Zła passa dla kierowcy Ferrari zaczęła się od pechowego GP Singapuru, gdzie doszło do kolizji z Maxem Verstappenem już na starcie.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę rozegrane wyścigi od Grand Prix Singapuru z roku 2016 do Grand Prix Singapuru 2017, to Vettel tylko raz nie ukończył zmagań (Malezja). Natomiast na trzy ostatnie imprezy, wliczając to zawody na torze Marina Bay, Vettel nie dojechał do mety w dwóch (Singapur oraz Japonia).
Obecnie Hamilton ma przewagę 59 punktów nad Vettelem.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł