Max Verstappen stracił podium podczas ostatniego weekendu F1 w Stanach Zjednoczonych, za zdaniem sędziów nieprzepisowy atak na pozycję Kimiego Raikkonena, który zakończył się przekroczeniem limitów toru przez holenderskiego kierowcę.
Fin, który zyskał miejsce na pudle po karze wymierzonej Verstappenowi, pocieszał swojego rywala i przed GP Meksyku radził mu szybko zapomnieć o całej sytuacji, nawet jeśli miał on rację w sporze z arbitrami. - Trzeba to zaakceptować - stwierdził Raikkonen. - Czasami masz wrażenie, że kara jest mocno krzywdząca, innym razem sędziowie decydują na twoją korzyść. Tak bywa.
- Po GP USA pojawiły się opinie, że Mika Salo pomaga Ferrari. Jednak podczas wyścigu w Belgii, gdy otrzymałem według mnie niezasłużoną karę, on także był w gronie sędziów - kontynuował kierowca Scuderia Ferrari.
- Otrzymałem już wiele moim zdaniem niesłusznych upomnień. Trzeba to zostawić za sobą i w przyszłości zachować się inaczej w podobnej sytuacji, licząc na inną ocenę sędziów - dodał.
Według drugiego w tym sezonie kierowcy Ferrari niewiele zmieniłby również fakt, że FIA postawiłaby podczas kolejnych wyścigów na ten skład sędziowski, który obecnie zmienia się podczas każdego Grand Prix.
- Żaden incydent na torze nie jest identyczny, dlatego ocena każdej sytuacji będzie inna, ponieważ sędziowie będą przyglądać się zupełnie innym szczegółom - stwierdził Raikkonen. - To część wyścigów i tak pozostanie. W MotoGP, gdzie są stali sędziowie mamy przecież podobną historię - dodał.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Niedługo e-sportowcy mogą być równie szybcy w prawdziwych autach