Nie ma zgody na ograniczenie budżetów w F1. Bogaci chcą dalej wydawać

PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Formuła 1
PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI / Formuła 1

Mercedes i Ferrari będą stanowczo bronić swoich interesów w temacie wydawania własnych nieograniczonych środków na rozwój swoich bolidów F1. Liberty Media chce jednak potężnych cięć.

Przyszłość Formuły 1 po sezonie 2020 staje znów pod wielkim znakiem zapytania. Liberty Media dąży konsekwentnie do ograniczenia kosztów utrzymywania zespołu, by zagwarantować w możliwie najszybszym czasie wyrównanie sił w stawce, a przez to poprawę widowiska i zwiększenie szans mniejszych ekip na przetrwanie. Kapitalną okazją do przeprowadzenia rewolucji jest sezon 2021, przed którym wygasa obecne porozumienie między zespołami a władzami F1.

Liberty Media przedstawiło w zeszłym tygodniu wstępne plany rewolucji regulaminu technicznego Formuły 1 skupiając się głównie na obszarze układu napędowego. Już te propozycje wzbudziły u producentów spory niesmak. Wątpliwości przejawiał Mercedes, a Ferrari przypomniało o swoim historycznym weto, dzięki któremu może zgłosić protest przy okazji planu zaprowadzenia większej rewolucji w sporcie.

Kolejną kwestią sporną jest jednak temat budżetów obecnych zespołów. O ile łatwo można policzyć środki wydawane przez prywatne ekipy, które funkcjonują głównie przez zaangażowanie finansowe właścicieli i sponsorów, o tyle fabryczne stajnie wydają gigantyczne kwoty na rozwój swoich samochodów, zyskując w ten sposób przewagę nad biedniejszymi, której nie można później w żaden sposób zniwelować na torze.

- Jeśli w życie wejdą przepisy, które zdaniem Ferrari sprawią, że ich zespół będzie cierpieć i nie będzie mógł inwestować większych pieniędzy, to rzeczywiście mogą odejść z Formuły 1 - uważa publicysta "The Independent" Christian Sylt, który traktuje poważnie niedawne groźby prezesa Ferrari, Sergio Marchionne.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski piętą, Bayern zwycięski w hicie. Zobacz skrót meczu z Borussią [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Formuła 1 w 2021 ma przybrać zupełnie inny klimat, który może wymusić na Ferrari pewne decyzje - uważa Marchionne, który deklaruje, że dyskusje nad regulaminem mogą trwać w nieskończoność. - Spór będzie trwał tak długo, aż nie znajdziemy rozwiązania - dodał.

Liberty Media twierdzi, że z biegiem lat można doprowadzić do sytuacji, w której budżet zespołu uczestniczącego w mistrzostwach świata zamknie się w kwocie 100-150 milionów euro. Uważa się zaś, że Ferrari czy Mercedes wydają obecnie na F1 dwa razy większe kwoty.

- Oni chcą wydawać tyle na ile ich stać. Zawsze powtarzałem jedno: jeśli ktoś nie jest w stanie wydać więcej, to niech odejdzie - stwierdził z kolei Bernie Ecclestone, który mocno bronił największych ekip i istniejącego podziału w F1.

Plan nowych właścicieli Formuły 1 na zaprowadzenie znacznych ograniczeń w budżetach zespołów zawiera także propozycję wprowadzenia do każdego teamu księgowego z ramienia FIA, który będzie kontrolował wnikliwie wszystkie operacje finansowe wewnątrz zespołu. Taki pomysł spotkał się jednak ze stanowczy sprzeciwem chociażby ze strony Mercedesa.

- Nikt nie uzyska od nas wglądu w nasze wewnętrzne struktury i procesy - zapowiedział szef teamu, Toto Wolff. - Jesteśmy bardzo ciekawi jak będą wyglądać propozycje Liberty, jeśli chodzi o zmniejszenie budżetów - dodał.

Komentarze (1)
--.night.--
6.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no gdzis trzeba prac kase. a to idealne miejsce