Lewis Hamilton i "Paradise Papers". Brytyjczyk oszukiwał fiskusa

Lewis Hamilton ledwo co zdobył czwarty tytuł mistrzowski w F1, a musi zapomnieć o sporcie. Z dokumentów "Paradise Papers" wynika, że Brytyjczyk unikał płacenia podatków. Fiskus na Wyspach stracił na tym miliony funtów.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Z dokumentów "Paradise Papers" wynika, że za proceder odpowiada kancelaria prawnicza "Appleby". To dzięki niej Lewis Hamilton i dziesiątki innych klientów założyło firmy leasingowe, które wynajmowały sobie nawzajem odrzutowce.

Przekręt wart fortunę

O sprawie napisał już "The Guardian", którego eksperci uznają praktyki brytyjskiej firmy za sprzeczne z prawem. - Nikt nie wyegzekwował podatków z tej sprawy - twierdzi Rita de la Feria, zajmującą się prawem podatkowym na uniwersytecie w Leeds.

Brytyjski urząd skarbowy już zapowiedział, że przejrzy 231 spraw, w którymi wiąże się kancelarię prawniczą "Appleby". Wysokość oszustwa sięga 1 mld dolarów.
Hamilton miał powiedzieć, że nakazał swoim prawnikom sprawdzić czy polecany mu proceder jest zgodny z prawem i polegał na ich opinii. Kierowca Mercedesa nie zajmował się i nie zarządzał biznesem na co dzień.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Jeśli będzie ryzyko, to jest jasne że nie zagram

Problematyczny odrzutowiec i motorhome 

Firmy związane z aktualnym mistrzem świata Formuły 1 zarejestrowane są w Wielkiej Brytanii, na Wyspach Dziewiczych i wyspie Man. W przypadku Hamiltona kwestionowane są co najmniej dwa zakupy. Pierwszy to odrzutowiec Bombardier z 2013 roku o wartości 16,5 mln funtów brytyjskich. Brytyjczyk powinien odprowadzić podatek o wartości 3,3 mln funtów, a tego nie zrobił. Podobnie było w przypadku zakupu motorhome'u, z którego kierowca korzysta w padoku F1. Za niego Hamilton zapłacił 1,7 mln euro.

Gdy tylko podjęto decyzję o zakupie odrzutowca, wszystko działo się w szybkim tempie. Samolot bardzo szybko sprawdzono z Kanady do Europy. - Mają tempo jak w wyścigu F1 - miał napisać w jednym z maili pracownik kancelarii "Appleby", jak wynika z dokumentów "Paradise Papers.

Loty po całej Europie

W proceder miał być zamieszany Brian Johnson z sekcji lotniczej brytyjskiej kancelarii. On jednak już nie pracuje w "Appleby". Jego zadaniem było skompletowanie pełnej dokumentacji, aby odrzutowiec miał załatwione sprawy związane z cłem i mógł się poruszać po europejskich lotniskach. Bez tego, samolotom w niektórych krajach grozi uwięzienie i zakaz lotów. Komplet papierów kosztował ledwo 60 funtów.

- Papiery dostarczone, można lecieć - takiego smsa miał wysłać Johnson, po tym jak wylądował on na wyspie Man. Na pokładzie znajdowali się Hamilton i jego ówczesna dziewczyna, Nicole Scherzinger. Po chwili samolot znów był w chmurach, bo kierowca miał zaplanowaną wizytę w Stuttgarcie w siedzibie Mercedesa.

Numery kont wskazują na Hamiltona

Z dzienników lotów wynika, że odrzutowiec Hamiltona nigdy więcej nie pojawił się w porcie na wyspie Man. Jednak nadal był wykorzystywany przez firmę leasingową i wynajmowany do kolejnych rejsów. Formalnie właścicielem samolotu była firma Stealth Aviation Ltd., która za 140 tys. euro miesięcznie wynajmowała go przedsiębiorstwu Stealth zarejestrowanemu na wyspie Man. Następnie Stealth, za wyższą kwotę, oferowała wypożyczenie go swoim klientom.

W łańcuszku firm pojawiają się też takie, które odpowiedzialne były za przygotowanie odrzutowca, jego konserwację i naprawy. Jedna z nich bezpośrednio prowadzi do Hamiltona. Z jego konta były dokonywane płatności za kolejne faktury. Jak wynika z dokumentów "Paradise Papers", sprawa zatacza koło, bo dzięki późniejszej weryfikacji rachunków bankowych wiemy, że tak naprawdę 32-latek przelewał pieniądze z jednego konta na drugie.

- Założenie było takie, aby wynajmować samolot osobom trzecim. Nie było jednak jasne jak wiele osób uda się namówić na wyczarterowanie odrzutowca i czy to w ogóle się przyjmie - broni się przed zarzutami jeden z księgowych Hamiltona na łamach "The Guardian".

Rola kancelarii "Appleby" w procederze

Bez pracowników kancelarii "Appleby" proces nie byłby możliwy. To oni polecali swoim klientom sposób postępowania i prowadzili ich krok po kroku. Dzięki nim Hamilton zyskał wiedzę, że będzie mógł unikać płacenia podatków, jeśli stworzy strukturę leasingową i będzie korzystać z odrzutowca do podróży służbowych. To ważne, bo jeśli brytyjski kierowca zdecydowałby się na podróż prywatną - na wakacje czy do rodziny, musiałby zapłacić podatek VAT. Zwolnione z niego są jedynie rejsy służbowe.

Hamilton nie zaprzecza, że korzystał z odrzutowca. Był mu niezbędny, bo jego ówczesna partnerka, Nicole Scherzinger, mieszkała na stałe w Los Angeles w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem maszyna produkcji Bombardiera osiągała zawrotną prędkość 800 km/h. - Dzięki częstym podróżom łagodzili napięcie w związku - twierdzą znajomi Brytyjczyka.

Umowy, które można znaleźć w "Paradise Papers", wskazują, że Hamilton planował korzystać z samolotu przez ok. 80 godzin rocznie, zaś osobom trzecim miał być czarterowany przez 160 godzin w roku. Biorąc pod uwagę, że zawodnik Mercedesa korzystał z maszyny głównie do celów prywatnych i obliczając średnią cenę jednego kursu, to nie zapłacił podatku w wartości 1,1 mln funtów.

Lewis Hamilton nie zgadza się z zarzutami

32-latek zaprzecza, by unikał płacenia podatków. Jednak od wielu lat Hamilton robi wiele, by ukryć swoją fortunę, którą obecnie szacuje się na ok. 130 mln funtów. Jego firma, posiadająca prawa do wizerunku Lewisa Hamiltona, jest zarejestrowana na Malcie. Sam kierowca od dawna żyje poza Wielką Brytanią z powodu podatków. Przez kilka lat Hamilton mieszkał w Szwajcarii, obecnie przebywa w Monako.

- Cała ta struktura jest ohydna. Samo stworzenie programu leasingowego nie jest powodem do nadużyć, ale to co się działo później, już tak. Wystarczy wziąć inne elementy tego procesu pod uwagę. Jaka była motywacja tworzenia innych spółek i wystawiania na nie faktur? Wszystko sprowadzało się do jednego - twierdzi profesor prawa na Uniwersytecie Louvain, Edoardo Traversa.

Hamilton broni się przed zarzutami. Brytyjczyk nigdy nie zaprzeczał, że korzysta z odrzutowca. Publikował nawet nagrania z jego pokładu w mediach społecznościowych. Zdaniem jego prawników, maszyna była wypożyczana w momentach, gdy 32-latek nie mógł z niej korzystać ze względu na swoje starty w F1 czy też inne zobowiązania. I nie ma też żadnych podstaw, by Brytyjczyk nie mógł rejestrować firm na Wyspach Dziewiczych czy wyspie Man.

- Wszystkie nasze porady opierają się na naszej znajomości prawa podatkowego. Zapewniamy też przejrzystość organom podatkowym - twierdzi z kolei w komunikacie kancelaria "Appleby".

Czy Lewis Hamilton zostanie ukarany za oszustwa podatkowe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×