Porażka zamieniona w sukces. Lewis Hamilton w drodze po miano legendy

Rok temu Lewis Hamilton przeżył największą porażkę w swojej karierze. Wyciągnął z niej jednak wnioski i to zaprowadziło go na szczyt w sezonie 2017. Brytyjczyk ma wszystko, by zostać większą legendą F1 niż Ayrton Senna czy Michael Schumacher.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Być może któregoś dnia losy walki o tytuł mistrzowski w Formule 1 w sezonie 2016 trafią na ekrany kin. Historia o tym jak dwójka przyjaciół, która znała się od dziecka, stała się największymi wrogami. Bez wątpienia rywalizacja Lewisa Hamiltona z Nico Rosbergiem była wyniszczająca dla każdego z nich.

Hamilton był bezpardonowy. Wiele razy podkreślał jak dużo lepszym jest kierowcą od Rosberga. Wyniszczał go psychicznie. Po części mógł mieć rację. Gdyby nie awaria samochodu w Malezji, być może przed rokiem rozstrzygnięcia byłyby inne. Dlatego Brytyjczyka tak bolała zeszłoroczna porażka. Z niej narodził się jednak tegoroczny sukces Hamiltona. Pierwszym krokiem ku niemu była decyzja Rosberga o zakończeniu kariery.

Wyciągnięcie wniosków z porażki

Gdyby Hamilton przed rokiem zgarnął tytuł, to Rosberg nadal byłby jego partnerem w Mercedesie. To oznaczałoby kolejne waśnie w ekipie, pranie brudów na zewnątrz i gęstą atmosferę w garażu. Biorąc pod uwagę wzrost formy Ferrari, najbardziej mógłby skorzystać na tym Sebastian Vettel. Brytyjczyk przeżył już coś podobnego w debiutanckim sezonie w F1, gdy wdał się w wewnętrzny pojedynek w McLarenie z Fernando Alonso, co ostatecznie wykorzystał Kimi Raikkonen i sprzątnął mu sprzed nosa tytuł mistrza świata.

W miejsce Rosberga pojawił się Valtteri Bottas. Fin miał swoje momenty w tym sezonie, ale nie ulega wątpliwości, że Hamilton zapewnił sobie rolę kierowcy numer jeden w zespole. - W tym sezonie sporo rozmawialiśmy z Toto Wolffem, pracowaliśmy wspólnie nad relacjami z chłopakami w ekipie. To się sprawdza. Po prostu chcę to kontynuować. Moi chłopcy wykonują świetną pracę, a relacje z resztą Mercedesa są mocniejsze niż kiedykolwiek - mówił w jednym z ostatnich wywiadów przed Grand Prix Meksyku, w którym przypieczętował swój powrót na tron.

ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Niedługo e-sportowcy mogą być równie szybcy w prawdziwych autach

Kolejne rekordy Lewisa Hamiltona

Hamilton już teraz został najbardziej utytułowanym brytyjskim kierowcą w F1. Ma cztery tytuły mistrzowskie. Ten sezon był zresztą dla 32-latka rekordowy. Pobił osiągnięcia Ayrtona Senny i Michaela Schumachera, jeśli chodzi o liczbę zdobytych pole position. Ustanowił najlepszy wynik w historii, jeśli chodzi o starty z pierwszego rzędu. Zawodnik Mercedesa musi się jeszcze rozprawić z rekordem wygranych wyścigów i tytułów mistrzowskich "Schumiego". Ma na to ogromne szanse.

Brytyjczyk ma 32 lata, ale wydaje się, że jeszcze nigdy nie był w tak wysokiej formie. Zmotywowało go nie tylko odejście Rosberga z F1, ale też tegoroczny pojedynek z Vettelem. - Gdy walka odbywa się między kierowcami w jednej ekipie, to masz do czynienia z huraganem wewnątrz zespołu. Czujesz się jak zamknięty w pokoju. Teraz mamy podobny huragan, ale ta energia jest poświęcana na poprawę samochodu. Gdyby Rosberg nadal był w Mercedesie, to nie mielibyśmy czegoś takiego - stwierdził ostatnio.

Hamilton i Mercedes niczym Schumacher i Ferrari

Duet Hamilton-Mercedes przypomina ten, jaki przed laty stworzyli Schumacher i Ferrari. Niemiecki producent, głównie dzięki mocnemu silnikowi, odjechał konkurencji w F1 i nic nie zapowiada, by układ sił miał ulec zmianie. Brytyjczykowi też nie brakuje motywacji, dlatego za dwa, trzy lata może się okazać, że ostatnie rekordy "Schumiego" zostały wymazane przez Hamiltona.

Już teraz pojawiają się opinie, że Hamilton zapracował na status legendy jak Senna czy Schumacher. - To jeden z najlepszych kierowców w historii. On już jest na poziomie Schumachera czy Senny. Kiedy tylko widzisz go w samochodzie, to imponuje swoją jazdą. Robił to w każdej kategorii. Tak samo było z Michaelem czy Ayrtonem. Problem polega na tym, że ludzie patrzą w przeszłość z tęsknotą i uważają, że to co było kiedyś, było lepsze. Tak nie jest - ocenił Felipe Massa, który przegrał z Hamiltonem batalię o tytuł mistrzowski w sezonie 2008.

W drodze po miano legendy F1

Ktoś może powiedzieć, że Hamilton ma szczęście, że akurat rywale mają gorszy okres, że nie ma z kim przegrać. Dlatego tak łatwo mu o kolejne wygrane, a co za tym idzie, rekordy. Czy w przypadku Schumachera nie było jednak podobnie? Wtedy Ferrari też odjechało konkurencji, a gdy napotykało problemy, byliśmy świadkami "team orders" i dość żenującego przepuszczenia Niemca przez Rubensa Barrichello.

Dziś już nikt nie pamięta, że gdy Hamilton pod koniec sezonu 2012 decydował się opuszczać ekipę McLarena, niektórzy pukali się w czoło. Brytyjski kierowca zaryzykował i zbiera owoce tej decyzji. Bo nie miał pewności, że zespół z Brackley stworzy mu tak konkurencyjny samochód. O tym, że czasem trzeba nieco szczęścia przy takich decyzjach najlepiej wie Fernando Alonso. On, być może pod wpływem Hamiltona, powędrował do McLarena i przyszło mu jeździć ogony w F1.

- Mercedes był wspaniały przez ostatnich pięć sezonów - mówił Hamilton po wjechaniu na metę w Meksyku. Wiele wskazuje na to, że przez kilka kolejnych lat będzie tak samo "wspaniały".

Czy w przyszłym sezonie Lewis Hamilton obroni tytuł mistrzowski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×