Nico Hulkenberg żegnał się z Formułą 1 po sezonie 2019, gdy Renault nie przedłużyło z nim umowy i wydawało się, że kariera Niemca w królowej motorsportu jest skończona. Jednak dość niespodziewanie w ubiegłym sezonie szansę doświadczonemu kierowcy dał Haas. "Hulk" z miejsca zaczął osiągać dobre wyniki i zwrócił na siebie uwagę innych ekip, ale Amerykanie wykorzystali klauzulę w jego kontrakcie i automatycznie przedłużyli współpracę.
W obecnym sezonie Hulkenberg znów prezentuje się bardzo dobrze. Chociaż nie dysponuje konkurencyjnym bolidem, to zdobył już 4 punkty. Haas był zainteresowany przedłużeniem kontraktu 36-latka, ale do gry wkroczyło Audi. Niemcy szykują się do debiutu w F1 w roku 2026 i chcą mieć w swoich szeregach niemieckiego kierowcę.
W piątek Haas oficjalnie poinformował o rozstaniu z Hulkenbergiem po zakończeniu sezonu 2024, co oznacza, że jego przenosiny do Audi zostały sfinalizowane. - Chciałbym podziękować Nico za jego wkład w ekipę. Za poświęcony nam czas. Jest świetnym graczem zespołowym i osobą, z którą świetnie się pracuje. Jego doświadczenie i opinie okazały się dla nas bezcenne i pomogły nam w poprawie wyników - powiedział Ayao Komatsu, szef amerykańskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: W wyniku wypadku stracił ręce. Opowiedział, jak uporał się z dramatem
- W tym roku jest przed nami jeszcze wiele wyścigów, więc nie możemy się doczekać, aby korzystać z wiedzy Nico w dalszej fazie sezonu - dodał Komatsu.
Odejście Nico Hulkenberga oznacza zmiany w składzie Haasa po tym, jak w ostatnich dwóch sezonach ekipa korzystała z tego samego duetu kierowców. Niemal pewniakiem do startów w amerykańskim zespole jest Oliver Bearman. Młody Brytyjczyk jest rezerwowym Ferrari i należy do akademii talentów włoskiego producenta. W obecnym sezonie Bearman ma sześciokrotnie wystąpić w treningach F1 w barwach Haasa.
Drugim kierowcą Haasa jest Kevin Magnussen, ale jego przyszłość w zespole stoi pod znakiem zapytania. Duńczyk nie osiąga tak dobrych wyników jak Nico Hulkenberg, a ponadto często doprowadza do kolizji na torze.
Czytaj także:
- Szok w F1. Red Bull traci swojego geniusza
- Groźby śmierci w F1. "Konsekwencje były okropne"