W poniedziałek w Paryżu odbyło się otwarcie nowej galerii sław FIA, na której nie mogło zabraknąć Jeana Todta. Prezydent FIA znalazł czas, by porozmawiać z mediami. Nie mogło zabraknąć tematu Michaela Schumachera. Niemiecki kierowca został uhonorowany podczas ceremonii, ale ze względu na rehabilitację po wypadku w Alpach zabrakło go w stolicy Francji. Nagrodę w imieniu "Schumiego" odebrała jego menedżer - Sabine Kehm.
Todt miał okazję do współpracy z Schumacherem w Ferrari. Wspólnie świętowali oni tytuły mistrzowskie w sezonach 2000-2004.
- Pamiętam okres startów Michaela w Ferrari i dwóch rzeczy nie zapomnę. W 2000 roku, po 21 latach przerwy, zdobyliśmy tytuł mistrzowski dzięki Michaelowi. Byliśmy na podium w Japonii, gdy zapewniliśmy sobie mistrzostwo i powiedziałem mu, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. To był najlepszy moment w mojej karierze - zdradził Todt kulisy pracy z niemieckim kierowcą.
Przez lata Schumacherowi przypisano łatkę aroganckiego człowieka. Zdaniem Todta, było na odwrót. Świadczyć mają o tym wydarzenia, do których doszło po sezonie 2000. - Został wtedy mistrzem świata, szykowaliśmy się do kolejnego sezonu. Zapytał mnie o dodatkowe testy w Fiorano, dość nieśmiało, bo w gruncie rzeczy był nieśmiałym człowiekiem, nawet jeśli wyglądał na aroganckiego. Chciał się upewnić, że jest w najlepszej formie, że może wycisnąć wszystko z samochodu. Zawsze był pewien wątpliwości, czy jest dobrym kierowcą. Testy się odbyły i nie był najgorszy - dodał Todt.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018: czy brak awansu będzie kompromitacją?
Francuz jest zdania, że nieobecność Schumachera na gali w Paryżu była odczuwalna przez wszystkich. Prezydent FIA ciągle wierzy, że "Schumi" wróci do zdrowia po wypadku na nartach. - Tęsknimy za nim. On ciągle walczy. Cieszę się, że Sabine była tutaj z nami. To ona teraz opiekuje się sprawami rodziny. Liczyłem tez na obecność Micka Schumachera, ale on ma właśnie testy na torze w Hiszpanii, a Corinna Schumacher (żona Michaela - dop. aut.) jest w USA. Walka Michaela nadal trwa. On jest kimś wyjątkowym. Dla sportów motorowych, dla mnie. To mój przyjaciel - stwierdził Todt.
Kehm miała za to świadomość, że każdy z zebranych w Paryżu chciałby spotkać Schumachera na żywo. - Jestem kiepskim zastępcą. Michael powinien tu być, wszyscy to wiemy. Jestem pewna, że chciałby tu być. Zawsze miał ogromny szacunek do osób, które tutaj się zgromadziły. To byłby dla niego zaszczyt. Wiem też jak bardzo ceni sobie przyjaźń z Jeanem. Nie sądzę, aby stał się wielkim człowiekiem tylko dzięki tej dyscyplinie sportu. Myślę, że miłość, pasja do sportu, do innych rywali uczyniła go tak świetnym sportowcem - powiedziała Niemka.