Transfer Marcina Budkowskiego wywołał zamieszanie. Polak może przywrócić blask Renault

Od czasów Roberta Kubicy nie było drugiego Polaka, który narobiłby tyle zamieszania w świecie Formuły 1. Marcin Budkowski, bo o nim mowa, od kwietnia rozpocznie pracę w Renault i nie jest to na rękę szefom innych zespołów.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
bolid Renault Materiały prasowe / Renault Sport F1 / Na zdjęciu: bolid Renault
W ostatnich tygodniach sporo dzieje się wokół Marcina Budkowskiego. Dość niespodziewanie Polak zrezygnował z pracy na rzecz FIA, gdzie początkowo był koordynatorem technicznym i sportowym, a od marca 2017 roku pełnił funkcję w departamencie technicznym federacji.

Budkowski postanowił jednak wrócić do świata Formuły 1. Sytuacja jest o tyle kontrowersyjna, że jako pracownik FIA miał dostęp do specyfikacji samochodów innych producentów. Aby nieco załagodzić konflikt, Renault postanowiło wydłużyć okres wypowiedzenia Polaka i oficjalnie rozpocznie on pracę w Enstone 1 kwietnia 2018 roku.

Wczesna kariera

Budkowski urodził się w 1977 roku w Warszawie, ale już w wieku 5 lat opuścił Polskę. Kontynuował życie we Francji, gdzie ukończył prestiżową Ecole Polytechnique i został inżynierem aeronautyki ze specjalizacją aerodynamiki. Później zdobył też dyplom w Imperial College London. To otworzyło mu drogę do stażu w dziale aerodynamiki Peugeota.

Kluczowe dla dalszej kariery Budkowskiego było jednak poznanie Alaina Prosta. Na początku XXI wieku były mistrz świata F1 posiadał swoją własną ekipę, która miała jednak spore problemy z finansami. Polak dołączył do niej w 2001 roku, ale nie minęło kilka miesięcy i zespół Prosta zbankrutował.

Polak w Ferrari

Upadek Prost Grand Prix sprawił, że Budkowski musiał rozglądać się za nową pracą. Dyrektor techniczny ekipy Henri Durand polecił go szefom Ferrari, ale sam miał ofertę z Jordana. Wtedy też drogi Duranda i Budkowskiego rozeszły się. Polak dołączył do zespołu z Maranello w jej najlepszym okresie. Zarządcami byli Jean Todt i Ross Brawn, a czerwonym samochodem ścigał się sam Michael Schumacher.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: weteran UFC walczył z zawodnikiem z zespołem Downa

Budkowski szybko piął się po szczeblach kariery w Ferrari. Zaczął jako specjalista od komputerowej symulacji aerodynamiki, a skończył jako jeden z szefów odpowiedzialnych za projekt całego samochodu. Postanowił odejść w 2007 roku i na nowe miejsce pracy wybrał McLarena. Moment był na tyle niefortunny, że w tamtym okresie zespół z Woking został oskarżony o szpiegowanie Ferrari i wykorzystanie dokumentacji z Maranello do budowy własnego samochodu. Nazwiska Budkowskiego nie połączono jednak z aferą, a McLarena nie wyrzucono z F1. Zespół został jedynie ukarany wykluczeniem z klasyfikacji konstruktorów.

Praca na rzecz McLarena

Również w McLarenie przekonali się, co do umiejętności i wiedzy technicznej Budkowskiego. Polski inżynier początkowo był specjalistą ds. aerodynamiki, by już po kilku miesiącach zostać liderem ds. rozwoju aerodynamicznego. W tamtym okresie w F1 zabroniono testów w trakcie sezonu, dlatego kluczowa okazała się praca i zbieranie danych na temat aerodynamiki w trakcie weekendu wyścigowego.

Niewiele brakowało, a praca Budkowskiego w Woking dobiegłaby końca w 2011 roku. Wtedy Paddy Lowe głośno krytykował model MP4-26, a Polak udał się na kilkumiesięczny urlop. To wzmogło spekulacje, że lada moment zobaczymy go ponownie w Ferrari. Do tego jednak nie doszło. Zamiast głośnego transferu, mieliśmy głośny awans, bo w roku 2012 Budkowski został szefem ds. aerodynamiki w McLarenie. Swoją misję w Woking zakończył dwa lata później.

FIA - nowe wyzwanie

Po tym jak Budkowski pracował na rzecz najważniejszych zespołów F1, postanowił poszukać nowej motywacji. W ten sposób pojawił się w FIA. W federacji został koordynatorem technicznym i sportowym. Dzięki temu znalazł się blisko Charliego Whitinga, dyrektora wyścigowego F1. Polak brał udział w rozmowach i dyskusjach na temat zmian regulaminowych, pojawiał się na najważniejszych naradach świata F1.

Był też odpowiedzialny za kontrolowanie zespołów, czy przestrzegają one przepisów dotyczących zakazu testów w określonych porach roku, czy też dotrzymują słowa w kwestii ograniczenia pracy w tunelach aerodynamicznych.

Nagłe odejście z FIA i protesty innych ekip

Jeszcze w marcu 2017 roku Budkowski awansował na szefa departamentu technicznego FIA i wydawać się mogło, że będzie dopisywać kolejne sukcesy w pracy na rzecz federacji. Tyle, że kilka miesięcy później Polak złożył wypowiedzenie. Niemal od razu zaczęły się pojawiać plotki, że lada moment dołączy do któregoś z zespołów F1. Tym bardziej, że miał zaledwie 3-miesięczny okres wypowiedzenia. To wywołało konsternację wśród szefów ekip, bo oto człowiek, który znał dokumentację techniczną wszystkich samochodów, lada moment zacznie pracować dla któregoś z rywali.

Szybko okazało się, że po Budkowskiego sięgnęło Renault. Oficjalnie transfer potwierdzono w październiku, a ten ruch należy powiązać z osobą Alaina Prosta. W końcu to Francuz, który obecnie jest doradcą zespołu, sięgnął po Polaka na początku XXI wieku. Polski inżynier został jednym z dyrektorów wykonawczych w Enstone, ale kwestia jego pracy została poruszona na kilku spotkaniach szefów zespołów F1.

Konsensus na przyszłość?

W negocjacje Renault z innymi zespołami w sprawie Budkowskiego włączyła się sama FIA. Francuzi nie chcieli otwartego konfliktu, a równocześnie bardzo mocno zależało im na posiadaniu Polaka w swoich szeregach. Efekt jest taki, że inżynier z Polski pracę w Enstone oficjalnie rozpocznie 1 kwietnia.

Osiągnięty kompromis nie oznacza jednak, że w przyszłości nie dojdzie do podobnej sytuacji. Budkowski był zatrudniony w FIA na bazie prawa szwajcarskiego, które zakłada maksymalny 3-miesięczny okres wypowiedzenia. - Nie możemy wiele zrobić. Jedynym rozwiązaniem byłoby nieformalne porozumienie między zespołami, by nie zatrudniać ludzi z FIA lub jeśli chcą tego dokonać, to zobowiązać ich do przynajmniej rocznego zakazu pracy dla zespołu - powiedział ostatnio Jean Todt, prezydent FIA.

Przywrócić blask Renault

Pozyskanie Budkowskiego pokazuje, że Renault jest zdeterminowane, aby osiągnąć sukces w F1. Po zespole, który w latach 2005-2006 zdominował rywalizację w F1 i dał dwa tytuły mistrzowskie Fernando Alonso, pozostały już tylko wspomnienia. Francuzi chcą jednak odzyskać dawny blask. Celem jest stworzenie samochodu, który w 2019 roku będzie w stanie włączyć się do walki o tytuł mistrzowski.

Renault nie stoi na straconej pozycji. Już pod koniec minionego sezonu podkręciło tempo, ale kluczem do sukcesu będzie praca nad silnikiem. Obecnie jednostki napędowe wytwarzane w Enstone są niezwykle awaryjne. Jeśli francuscy inżynierowie nie popracują nad niezawodnością tych podzespołów, to nawet stworzenie przez Budkowskiego najlepszego w F1 pakietu aerodynamicznego nie pozwoli im na świętowanie tytułów w F1.

Czy Renault wygra wyścig F1 w sezonie 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×