W przeszłości Ron Dennis, gdy jeszcze był szefem McLarena, wyrażał pogląd, że dobiega końca era sponsorów tytularnych w Formule 1. Zespołom bardziej opłaca się promować własne marki, czego najlepszym przykładem są Mercedes i Ferrari. Wyjątkami od tej reguły są Red Bull Racing i Sauber. W przypadku tej drugiej ekipy w przyszłym roku w jej nazwie pojawi się brand Alfy Romeo.
W McLarenie nie rozpaczają jednak z powodu braku sponsora tytularnego. - Nie sądzę, abyśmy go posiadali w przyszłym roku. Będziemy mieć kilku głównych partnerów. Jeśli popatrzysz na świat F1, to nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi na nazwy sponsorów tytularnych. Nie sądzę, aby to miało dużą wartość. Jesteśmy McLarenem, a nie czymś pod nazwą ABC McLaren - powiedział Zak Brown, szef ekipy z Woking.
Brytyjczyk podkreślił, że chce aby kierowcy jego zespołu mieli świadomość, że McLaren to marka niezwykle ważna dla motorsportu. - W NASCAR kierowcy są po odpowiednich szkoleniach i po wyjściu z samochodu potrafią podziękować "Chandon (nazwa sponsora - dop. aut.) Fordowi". To nie zdarza się w Formule 1, więc chcemy chronić swoją markę - dodał Brown.
W poprzednich latach budżet McLarena znaczącymi kwotami zasilała Honda, która znajdowała się w nazwie zespołu i dostarczała mu silniki. W przyszłym roku Japończycy nie będą już wspierać ekipy z Woking. Nie oznacza to jednak, że Brytyjczyków czekają problemy finansowe. - Podpisaliśmy kilka umów, ale nie wiem kiedy je ogłosimy. Nie skończyliśmy jeszcze prac w tym temacie, każdy sponsor jest u nas mile widziany. Mamy teraz świetny okres. Wokół F1 panuje dobry klimat, oglądalność rośnie, frekwencja wyścigów na żywo też poszła w górę. F1 ma nowych właścicieli z nową wizją - podsumował szef ekipy z Woking.
ZOBACZ WIDEO: Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice