Richard Branson jest postacią bardzo dobrze znaną w Formule 1. To on zapewnił finansowanie ekipie Brawn GP w 2009 roku, kiedy to Honda wycofała się z królowej motorsportu. Dzięki Brytyjczykowi zespół prowadzony przez Rossa Brawna mógł dokończyć sezon, w którym sensacyjnie po tytuł mistrzowski sięgnął Jenson Button. Później Branson posiadał własny team w F1 pod nazwą Virgin Racing.
- Byłem bardzo szczęśliwy, gdy dostałem telefon i usłyszałem, że nowy zespół Jensona Buttona i Rubensa Barrichello szuka głównego sponsora. Znajomy mojego syna był w stanie przetestować ich samochód, został wezwany do Japonii. Powiedział, że to najlepszy samochód jakim jeździł - opowiada Branson o kulisach nawiązania współpracy z Brawn GP.
Początkowo nikt nie zakładał, że nowo powstały zespół odniesie taki sukces. - Mieliśmy zobaczyć jak sytuacja będzie wyglądać po pierwszym wyścigu, ewentualnie podjąć decyzję co do kontynuacji współpracy. Tymczasem Grand Prix Australii zakończyło się dubletem - dodaje.
W ostatnich latach 67-latek skupia się jednak na Formule E. - Pomaga mu w tym Alex Tai, jego partner biznesowy, z którym pracował nad różnymi projektami. Wspólnie opracowywali chociażby plan lotów kosmicznych. - Alex przyszedł do mnie pewnego dnia i powiedział, że powinniśmy zaangażować się w Formułę E kosztem Formuły 1. Bo oni walczą o czystą energię. Zgodziłem się z nim. Do tej pory była to bardzo ekscytująca przygoda. Każdy sezon przyniósł wiele nowych rzeczy. Formuła E rozwija się bardzo szybko - ocenia brytyjski miliarder.
Branson ocenia, że w ciągu dekady dojdzie do zmiany w motorsporcie i to wyścigi samochodów elektrycznych będą przykuwać większą uwagę fanów. - To będzie coś dobrego. Nasz samochód potrzebuje czystych samochodów, takich które nie zatruwają powietrza. Powinniśmy się pozbyć silników zanieczyszczających środowisko. Formuła E jest właśnie taką drogą ku przyszłości - kończy.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice