Powrót do przeszłości
6 czerwca 2017 roku - ta data na długo zapisze się w pamięci kibiców Roberta Kubicy i Formuły 1. Tego dnia Polak powrócił do samochodu F1 po ponad sześcioletniej przerwie. Krakowianin otrzymał do dyspozycji model Renault z 2012 roku - E20. 33-latek bez problemów jeździł po torze w Walencji, który jest dość ciasny i techniczny. Pokonał dystans 115 okrążeń. To pokazało, że pomimo urazów odniesionych w wypadku w rajdzie samochodowym w 2011 roku, Kubica jest w stanie poradzić sobie z pojazdem F1.
Sirotkin również obecny w Walencji
Zainteresowanie mediów testami Kubicy na torze imienia Ricardo Tormo było na tyle duże, że wielu zapominało o obecności Siergieja Sirotkina w Hiszpanii. 22-latek był wtedy kierowcą testowym Renault, wspieranym przez firmę SMP. To dzięki niej Rosjanin otrzymał miejsce w akademii talentów ekipy z Enstone oraz został jej rezerwowym. Dla Sirotkina jazdy w Walencji miały być kolejną okazją, aby zaznajomić się z samochodem Formuły 1. Dlatego też eksperci nie byli zdziwieni, gdy na jaw wyszło, że Kubica był szybszy od swojego młodszego kolegi.
- Nie uważam, aby takie porównywanie było uczciwe. Nie jestem też przekonany, że prasa dostała dokładne informacje o tych testach. Porównanie czasów z dwóch nie znaczy zbyt wiele. Zwłaszcza na takich torach jak Walencja czy Paul Ricard, które nie są zbyt często używane i warunki na nich szybko się zmieniają - powiedział później Alan Permane, dyrektor operacyjny Renault.
Renault i zastępstwo dla Palmera
Kubica na tyle zaimponował Francuzom, że szybko zorganizowali mu kolejne jazdy. Tym razem na torze Paul Ricard we Francji. Tam znów usiadł za kierownicą modelu E20. Po raz kolejny pokazał, że nie ma najmniejszych problemów fizycznych, a jego tempo było zadowalające. W efekcie w padoku F1 coraz głośniej mówiło się o tym, że Polak może zastąpić w Renault zawodzącego Jolyona Palmera. W tamtym okresie Brytyjczyk nie miał na swoim koncie ani jednego punktu.
Nowe fakty na wierzch wyciągnął jednak Andrew Benson, ekspert "BBC". - W czerwcu Renault na poważnie brało pod uwagę wyrzucenie Palmera i zastąpienie go Sirotkinem, ale wtedy wydarzył się test Kubicy. Dlatego porzucono ten pomysł. Później Kubica dał im powody do wątpliwości podczas próbnych jazd na Węgrzech. W efekcie Francuzi nie brali go już pod uwagę - zdradził brytyjski dziennikarz.
Szefowie ekipy z Enstone ostatecznie postawili na Carlosa Sainza, rezygnując z Kubicy i Sirotkina. Rosjanin zakończył sezon z kilkoma występami w sesjach treningowych, ale liczył na więcej. - Te negatywne momenty, a przede wszystkim brak pracy za kierownicą sprawił, że dostałem od życia ważną lekcję. Trzeba szalenie kochać to, co się robi. Zawsze wiedziałem, że uwielbiam się ścigać, pracować nad samochodem i dlatego to robię. Jednak dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie miałem z tego takiej przyjemności - mówił ostatnio Sirotkin w jednym z wywiadów.
Zamiana miejsc w Williamsie
Kilka miesięcy później role się odwróciły. Kubica podchodził do posezonowych testów F1 w Abu Zabi z kontraktem w Williamsie w ręku. Jazdy na Yas Marina miały być tylko formalnością. Tymczasem to obecność Sirotkina traktowano jako zaskoczenie. Eksperci przewidywali, że Rosjanin liczy na posadę kierowcy rezerwowego, że chce pokazać się światu Formuły 1. Williams, za pieniądze firmy SMP, stworzył mu taką możliwość.
Po cichu 22-latek mógł mieć nadzieję, że Kubica w sezonie 2018 nie będzie notować dobrych wyników i wtedy będzie mu dane wskoczyć za kierownicę modelu FW41. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Już w trakcie testów w Abu Zabi Sirotkin kręcił czasy zbliżone do Polaka. Tym samym dał Brytyjczykom powody, by przemyśleć swoją decyzję.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice
W oczekiwaniu na formalność
Dobra postawa Sirotkina, w połączeniu z jego ogromnym wsparciem finansowym, sprawiły, że potwierdzenie jego startów w Williamsie w sezonie 2018 ma być tylko formalnością. Niektóre branżowe media poinformowały, że Rosjanin podpisał już kontrakt z Brytyjczykami. Jego ogłoszenie ma nastąpić w momencie, gdy SMP przeleje obiecaną transzę pieniędzy na konto zespołu z Grove. Rosjanie za rok startów w Williamsie zapłacą ponad 15 mln euro, a ich gwarancje finansowe mają też sięgać sezonu 2019.
Kubica, z pakietem sponsorskim na poziomie 8 mln euro, najprawdopodobniej pozostanie bez zespołu na sezon 2018. Być może, gdyby po testach w Renault, Francuzi postawili na Sirotkina, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Tego jednak się już nie dowiemy.