Nie o takiej wiadomości marzyli polscy kibice i sam Robert Kubica. Walka toczyła się o coś więcej. Posadę kierowcy wyścigowego w Williamsie, powrót do Formuły 1 na pełen etat. Cel jednak się nie zmienił. - Moim ostatecznym celem jest powrót do ścigania w Formule 1, a to jest kolejny ważny krok w tym kierunku - zapowiada Kubica. I to zdanie jest najważniejsze w całym zamieszaniu. Historia jeszcze się nie zakończyła.
Oczywiście, rola kierowcy rozwojowego i rezerwowego Williamsa wydaje się rozczarowująca, biorąc pod uwagę, jak blisko Kubica był już tego celu. Kontrakt był już na stole, podczas testów w Abu Zabi realizował program, jakby już był kierowcą wyścigowym brytyjskiej ekipy. Z tej perspektywy, szklanka jest do polowy pusta. Jednak warto spojrzeć wstecz. Rok temu, taka informacja wywołałaby w Polsce euforię. To pokazuje, jaką drogę przez ostatnie pół roku pokonał Kubica.
Nie wiadomo, dokąd współpraca z Williamsem doprowadzi polskiego kierowcę. Nie ma żadnej gwarancji, że Kubica wywalczy sobie miejsce w zespole na przyszły sezon, albo zostanie zaangażowany przez inny team. Wątpliwości nie ma natomiast, co do tego, że krakowianin zrobi wszystko, aby dopiąć swego i zrealizować "ostateczny cel". Jasne też jest, że w tej sytuacji największym wygranym jest Williams.
Brytyjczycy dostali, to co chcieli. Mają miliony dolarów od Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina oraz Kubicę, czyli kierowcę, który zapewnia najwyższy poziom w pracach nad rozwojem bolidu. Tego, czego nie jest w stanie zagwarantować kanadyjsko-rosyjski duet. Marketingowo Williams również się obronił. Angażując Kubicę zatarli niesmak, stawiając na kierowców bez doświadczenia, prawdopodobnie najsłabszy skład w F1 oraz styl w jakim dokonali wyboru, zwodząc polskiego kierowcę w ostatnich miesiącach.
Jednocześnie ekipa z Grove będzie mogła wykorzystać marketingowy potencjał polskiego kierowcy. A ten jest ogromny, o czym można się było przekonać śledząc przez ostatnie miesiące kanały social media Williamsa czy Formuły 1. Brytyjczycy rozegrali to po mistrzowsku. Inna sprawa, jak w trakcie sezonu będą spisywać się Sirotkin ze Strollem, jak wypadną w rywalizacji z kierowcami Renault, Force India lub McLarena i czy wykorzystają potencjał nowego samochodu. Póki co pytań jest więcej niż odpowiedzi. Nie ulega jednak wątpliwości, że Kubica dla polskiego kibica już uczynił nadchodzący sezon F1 najbardziej emocjonującym i wyczekiwanym od ośmiu lat.
ZOBACZ WIDEO: Niebywały wyczyn polskiego narciarza. "Sam się dziwię, że to zrobiłem"