Renault konsekwentnie inwestuje w rozwój fabryki w Enstone, po tym jak przejęło zespół od Lotusa pod koniec 2015 roku. Od tego momentu znacząco wzrosła liczba zatrudnionych pracowników. Tylko w ostatnim okresie Francuzi stworzyli sto nowych miejsc pracy. Łącznie dla ekipy pracuje już ok. 750 osób.
Równolegle trwają prace nad infrastrukturą w Enstone. W zarządzaniu nowym personelem ma pomóc Marcin Budkowski. Transfer Polaka wiązał się ze sporymi kontrowersjami w związku z jego wcześniejszą pracą na rzecz FIA. Jego celem jest jednak stworzenie takich warunków do pracy, aby Renault mogło rzucić rękawice Mercedesowi czy Ferrari.
Jest to o tyle trudne, że francuski team nigdy nie będzie w stanie pozwolić sobie na zatrudnienie tylu osób, co konkurencja. - Wyzwanie, jakie stoi przed naszym zespołem i mną, to konkurowanie w perspektywie krótkoterminowej z najlepszymi zespołami, choć mamy ledwie 85 proc. ich zasobów. Ludzkich oraz finansowych - powiedział Cyril Abiteboul, dyrektor generalny zespołu z Enstone.
Francuz ma jednak świadomość, że w F1 bardziej liczy się efektywność niż efektowność. Dlatego możliwe jest odniesienie sukcesu, nawet jeśli zatrudnia się mniejszy personel. - Nie próbuję nas dopasować do tego, co ma Mercedes czy Red Bull. Staram się robić to samo co oni, ale w bardziej efektywny sposób. To zawsze był sposób Renault na Formułę 1. Nigdy nie dołączaliśmy do wyścigu zbrojeń - dodał Abiteboul.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Zespół z Enstone nie ukrywa, że chciałby włączyć się do walki o tytuł mistrzowski w 2019-2020 roku. Planowanie odległej przyszłości nie jest możliwe, bowiem obecnie trwają rozmowy z Liberty Media na temat przyszłości F1. Omawiane są kwestie dotyczące silników oraz limitu wydatków. Dlatego Renault chce uniknąć sytuacji, w której zainwestuje większe pieniądze i zatrudni nowe osoby, a za chwilę będzie musiało ogłosić redukcję zatrudnienia.
- Będziemy się nadal rozwijać, ale zwolnimy tempo tego rozwoju. Ono było imponujące, ale też trudne do utrzymania. Teraz musimy przystopować, poprawić naszą bazę i upewnić się, że wiemy, co funkcjonuje prawidłowo, a co nie. Musimy znaleźć nasze mocne i słabe strony, aby przerzucić większe siły w ten drugi sektor. Nie chcemy dojść do punktu, w którym w niedalekiej przyszłości znów będziemy musieli zrobić krok w tył. Staram się rozsądnie ocenić, co jest trwałe dla zespołu F1 w krótkiej perspektywie czasu. I równocześnie nie zagrozi naszej walce o mistrzostwo - podsumował Abiteboul.