W minionym sezonie ze zwycięstw w Formule 1 cieszyła się ekipa Red Bull Racing, która na co dzień korzysta z silników Renault. Nie zmienia to jednak faktu, że jednostki napędowe produkowane przez Francuzów trapione były awariami. W fabryce w Enstone postawiono duży nacisk na poprawę osiągów, co nie poszło w parze z jakością i niezawodnością.
W tym roku Renault będzie też zaopatrywać w silniki McLarena. Pracownicy zespołu z Woking twierdzą, że pierwsze efekty współpracy z Francuzami są "zachęcające". - Póki co, nie ma jakiegoś alarmu. Wydaje się, że Renault jest bardzo pewne siebie. Mówią o konkretnych rzeczach, detalach. Pod względem mocy i niezawodności są zadowoleni z poziomu, na jakim się znajdują i tego co dzieje się na hamowni. Jeśli chodzi o niezawodność, mają być na samym szczycie - zdradził Zak Brown, dyrektor wykonawczy McLarena.
Brown doskonale wie skąd wzięły się zeszłoroczne problemy Renault. - Mieli moc, a kiedy ją podnieśli, pojawiły się problemy z awaryjnością. Pojawiły się pewne kłopoty w Meksyku, ale potrafili zdominować ten wyścig. Dlatego odczucia są pozytywne - dodał szef McLarena.
W nadchodzącej kampanii kierowcy będą mieć do dyspozycji o jednostkę napędową mniej. Oznacza to, że cały sezon trzeba będzie przejechać na trzech silnikach. W takiej sytuacji wysoka niezawodność będzie kluczem do sukcesu. - Renault rozwinęło swój silnik i na pewno będzie mocniejszy. Jednym z wyzwań, przed jakim stanęli wszyscy czterej producenci silników, są nowe przepisy. Kierowca ma teraz mniej jednostek do dyspozycji, mniej systemów MGU i ICE. To ogromne wyzwanie, aby wydłużyć żywotność silników. Producenci musieli się upewnić, że są w stanie to zrobić, a nie tylko gonić za wydajnością - stwierdził Tim Goss, dyrektor techniczny McLarena.
Mankamentem francuskich silników w zeszłym roku było tempo w kwalifikacjach. Jednostki Renault, w porównaniu chociażby do Mercedesa, nie posiadały specjalnego trybu pracy. Pozwala on podczas walki o pole position wydobyć z maszyny więcej mocy. - Mam nadzieję, że w tym roku będą to mieć - powiedział Brown.
Co ciekawe, pracownicy stajni z Woking szybko znaleźli wspólny język ze swoimi kolegami z Renault. Okazało się to łatwiejsze niż w przypadku współpracy z Hondą. Japończycy przez trzy lata dostarczali McLarenowi silniki, ale ich produkt pozostawiał sporo do życzenia i z tego powodu przedwcześnie zerwano współpracę.
- Myślę, że dużą różnicę stanowi fakt, że wszyscy pracownicy Renault mają więcej doświadczenia. Oni dłużej pracują nad tym niż ludzie z Hondy i to jest fakt. Właśnie to pozwoliło im stworzyć konkurencyjny produkt tak szybko. To widać też po fabryce Renault. Może nie mają tak wielu fantazyjnych mierników, ale mają więcej doświadczenia - zdradził Matt Morris, szef inżynierów w brytyjskim zespole.
Jak się okazało, podwozie McLarena nie współgrało z silnikiem Renault, dlatego Francuzi dokonali drobnych korekt w swoich jednostkach. W przyszłości możliwa jest sytuacja, w której francuski producent dokona głębokich zmian. - Oni nas słuchają. My też wprowadziliśmy pewne zmiany. Mieliśmy niewiele czasu, aby w pełni zgrać silnik z podwoziem. Na pewno to jest inna jednostka niż do tej pory, inny układ. Musieliśmy przemyśleć jak ułożyć pewne rzeczy. Jednak jesteśmy już w kontakcie odnośnie 2019 roku, aby zobaczyć co są w stanie zrobić - podsumował Goss.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"