W sezonie 2018 kierowcy będą mieli do dyspozycji zaledwie trzy silniki. Każda kolejna wymiana będzie oznaczać karę przesunięcia na starcie. Dlatego producenci podczas zimowych prac skupili się głównie na osiągnięciu jak największej niezawodności jednostek. Ferrari ciężko pracowało, aby nie powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku, gdzie w pewnym momencie kierowcy zmagali się z awariami silników.
Jedną z koncepcji, nad którą pracowało Ferrari była modyfikacja nowej głowicy cylindrów, dzięki której ma zostać zniwelowana strata do Mercedesa podczas kwalifikacji. Natomiast tłoki nie będą wykonane ze stali stopowej, ponieważ nie poprawiły one osiągów podczas letniej przerwy w ubiegłym roku. Nad tym rozwiązaniem pracował Lorenzo Sassi, który opuścił już Maranello i za kilka miesięcy trafi do Mercedesa.
Nowe cylindry mają być dostępne w dalszej części sezonu 2018. Na początku Ferrari chce natomiast utrzymać osiągi z poprzednich MŚ.
W sezonie 2018 zespoły będą miały natomiast ograniczoną możliwość wyboru typu oleju i na prośbę FIA będą musiały udostępnić odczyt parametrów. Ma to zapobiec wykorzystywaniu oleju w celu poprawy osiągów.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Tuzimek: Mariusz Lewandowski wyglądał, jakby ukradli mu portfel