Haas może być niespodzianką sezonu w F1. "Musimy wysoko mierzyć"

Haas może być największym wygranym nadchodzącego sezonu Formuły 1. Amerykański zespół pokazał się z dobrej strony podczas testów w Barcelonie. - Możemy walczyć o czwarte miejsce - twierdzi Guenther Steiner, szef Haasa.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
stajnia Haas F1 Team Materiały prasowe / Haas F1 Team / Na zdjęciu: stajnia Haas F1 Team
Ekipa Haasa pojawiła się w Formule 1 w sezonie 2016 i robi systematyczne postępy. Zeszłoroczne rozgrywki, podobnie jak debiutanckie, zakończyła na ósmym miejscu w klasyfikacji, ale znacząco poprawiła swój dorobek punktowy. Dokonała tego, choć bardzo wcześnie skupiła się na pracach nad samochodem na rok 2018.

Wydaje się, że decyzja Amerykanów może przynieść korzyści w tym sezonie. Podczas testów w Barcelonie Romain Grosjean i Kevin Magnussen zaprezentowali bardzo dobre tempo. Niektórzy eksperci już teraz typują Haasa do roli niespodzianki sezonu. Przy korzystnych warunkach, team ze Stanów Zjednoczonych może się pokusić o miejsce na podium.

- Chcielibyśmy być konkurencyjni. Wierzymy, że tak będzie. W zeszłym roku skończyliśmy na ósmym miejscu, ale byliśmy blisko szóstej pozycji. Zabrakło nam ośmiu punktów. To nie była jakaś szczególna katastrofa, bo ważne było to, że byliśmy w tej walczącej grupie - powiedział Guenther Steiner, szef zespołu.

Steiner ma świadomość, że obecnie stawka w F1 się wyrównała. - W tej chwili nie ma słabego zespołu w F1. To wymagające środowisko. Czeka nas jeden z bardziej konkurencyjnych sezonów w ostatnich latach. Pierwsze trzy zespoły, czyli Mercedes, Ferrari i Red Bull są w innej lidze. Resztę dzielą jednak niewielkie różnice. Jesteśmy blisko - dodał.

Nie jest tajemnicą, że Haas bardzo blisko współpracuje z Ferrari, bo to właśnie z silników włoskiego producenta korzysta na co dzień. Plan Gene Haasa, właściciela zespołu, zakłada utrzymywanie w tym roku tempa zbliżonego do stajni z Maranello. Różnica na jednym okrążeniu miałaby wynosić ok. 0.5 s. Wtedy realne jest zajęcie czwartego miejsca w klasyfikacji konstruktorów na koniec sezonu.

- Musimy wysoko mierzyć. Haas dał nam szansę i musi być wymagający. Nie jesteśmy w F1 po to, by być ostatnim zespołem w stawce. Oczywiście, nie będzie łatwo osiągnąć tego celu. To nie jest tak, że przychodzę do szefa i mówię mu "Gene, zrobimy to bez problemu!". Gene jest w takiej sytuacji, że może stawiać nam ambitne zadania do wykonania, a jeśli go nie osiągniemy, to podejmie kolejne decyzje. Na pewno zrobiliśmy postęp, ciężko pracowaliśmy. Zobaczymy jak będzie w Australii. Jeśli w tym sporcie nie będziesz ambitny, to niczego nie osiągniesz - zakończył Steiner.

ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik walczy z kontuzją. Biega "podwieszona"
Czy Haas zakończy sezon na czwartym miejscu w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×