Jeszcze przed pierwszym Grand Prix nowego sezonu F1 władze sportu, świadome problemów związanych z brakiem rywalizacji pomiędzy kierowcami w trakcie wyścigu, postanowiło dołożyć dodatkową trzecią strefę DRS (dozwolona strefa redukcji oporu powietrza) na torze wokół Albert Park.
Zabieg ten okazał się jednak nieskuteczny. W trakcie całego wyścigu odnotowano zaledwie pięć manewrów wyprzedzenia poza pierwszym okrążeniem. Pomimo nieudanego eksperymentu, FIA chce kontynuować swój pomysł w kolejnych rundach.
- Szukamy możliwości optymalizacji stref DRS na torach Formuły 1 - powiedział dyrektor wyścigowy z ramienia federacji, Charlie Whiting. - Tor w Melbourne nie jest idealnym obiektem do wyprzedzenia, w dodatku wyznaczone dwie strefy DRS nie były szczególnie efektywne.
- Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy coś między zakrętami 12 i 13, aby kierowca mógł zbliżyć się do drugiego samochodu i już w następnym punkcie DRS za 14. zakrętem spróbować ataku na długiej prostej. Chcieliśmy zaoferować coś nowego i postaramy się, aby było to bardziej efektywne na innych torach - dodał Whiting.
Po zawodach w Australii Whiting zdradził również, w jakich lokalizacjach FIA planuje wprowadzić podobny zabieg ze zwiększeniem liczby stref DRS. Kolejna okazja dla sprawdzenia systemu nastąpi już na torze Sakhir.
- Zrobimy coś w Bahrajnie, prawdopodobnie w Baku i Kanadzie. W tej chwili myślimy o tych wyścigach - powiedział dyrektor FIA. - Możemy to robić, ale w granicy rozsądku. Będziemy chcieli robić podobnie jak w ubiegłym roku w Barcelonie, gdy zdaliśmy sobie sprawę z małej efektywności istniejących stref DRS i postanowiliśmy je wydłużyć - zakończył.
Kolejny wyścig Formuły 1 o GP Bahrajnu został zaplanowany na 8 kwietnia.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Eugenie Bouchard chce zostać modelką!