Początek sezonu pokazał, że Williams ma spore problemy ze swoim samochodem. Lance Stroll i Siergiej Sirotkin nie mają wielkiego doświadczenia w Formule 1, dlatego przy rozwijaniu i poprawianiu pojazdu niezwykle przydatny jest Robert Kubica. Polak pomaga młodszym kolegom podczas weekendu wyścigowego. Spędza też sporo czasu w symulatorze w siedzibie firmy w Grove.
- Trudno mówić, bym był nauczycielem, a oni uczniami. Oni mają małe doświadczenie. Formuła 1 to skomplikowany sport. Niektórzy myślą, że jak przychodzą z GP2 czy niższej serii, to po prostu będą mieć do czynienia z szybszymi samochodami. Tak nie jest. W Grand Prix dużo się dzieje. Lance i Siergiej przychodzą i pytają. Więcej współpracuję ze Strollem niż Sirotkinem. To nie jest związane z nimi czy ze mną. Stroll już przeszedł przez sezon w F1, może dlatego. Może wie, na co się pisze - powiedział Kubica w rozmowie z TVP Sport.
33-latek zdradził, że sam jest zaskoczony tym, jak zareagował na rolę kierowcy rezerwowego w ekipie z Grove. - Kiedy zdecydowałem się na tę rolę i powiedziałem, że mogę to zrobić, to od tego momentu minęło już sporo czasu i myśli. Nie wiedziałem, jak na to zareaguję. Teraz jestem zaskoczony tym, jak zareagowałem. Jestem zaskoczony sobą. Już na testach w Barcelonie pracowałem tak, jakbym sam jechał w Australii, choć wiedziałem, że tam nie pojadę w wyścigu. Bycie profesjonalistą popłaca - dodał.
Dla Polaka nadrzędnym celem pozostaje jednak powrót do regularnych startów. Już teraz Williams wie, że gdyby zaszła taka potrzeba, to Kubica byłby w stanie wskoczyć za kierownicę samochodu i wziąć udział w wyścigu F1. - Ostatnie dwanaście miesięcy było kluczowe. Sam uwierzyłem, że mogę wrócić. Gdybym miał startować tydzień temu w Australii, byłem na to gotowy. Zresztą kiedy złożono mi propozycję pracy, to sam zespół też to wiedział. Przeszedłem przez wiele testów na torze i poza nim, a moja forma fizyczna jest lepsza niż dawniej - zakończył.
ZOBACZ WIDEO "Kubica show" podczas konferencji prasowej