Migawka z treningu przed Grand Prix Bahrajnu błyskawicznie obiegła świat. Sirotkina obróciło, wypadł z trasy, a realizator transmisji nie miał litości. Kilka sekund, szybkie przejście i widok zmartwionego Kubicy. Zatroskane spojrzenie, dłoń przy twarzy. Mina, która mówi wszystko.
Bolid Williamsa - rok temu piątego teamu klasyfikacji konstruktorów - to dziś prawdopodobnie najgorsza maszyna w stawce. Kierowcy ciągną się w ogonie, niedzielny wyścig był jednym z najgorszych w dziejach zespołu.
Hejterzy w blokach
Eksperci załamują ręce, a kibice się śmieją. Kpią z Williamsa oraz młodych kierowców, którzy dostali maszynę trudną i niedopracowaną. A przecież dziś na miejscu Strolla i Sirotkina mógł być Kubica.
Nie ma żadnej gwarancji, że Polak na starcie sezonu poradziłby sobie lepiej. Niby miał wrócić do domu, a jednak na ziemie nieznane. Po ośmiu latach odwyku, do Formuły z innymi bolidami, z obcymi mu oponami Pirelli.
Pewne jest jedno: przy złych wynikach zderzyłby się z hejterami. Na głowę Kubicy spadłaby burza i internetowa nagonka: bo nieprzygotowany, bo się nie nadaje, bo właściwie inwalida za kółkiem. A nieprzychylni komentatorzy pokroju Jacquesa Villeneuve'a z miejsca chwyciliby oręż i autorytarnie oznajmili: "Widzicie? Powrót Kubicy to był błąd".
Zagubiony Williams
Rosjanie, kupując Sirotkinowi miejsce w bolidzie, oddali Polakowi przysługę. Wystawili swojego kierowcę na strzał, zapewnili miejsce w maszynie nie dającej dziś szans na sukces. Paddy Lowe po kwalifikacjach w Bahrajnie bezradnie rozłożył ręce i oznajmił: - Nie byliśmy wystarczająco szybcy z wielu powodów. Niektóre z nich rozumiemy, niektórych nie.
Według obliczeń RaceFans.net bolid Williamsa był 1,3 sekundy wolniejszy niż rok wcześniej. Pozostałe zespoły poprawiły swoje czasy.
Regres to oczywiście sprawa złożona. Rok temu Felipe Massa jechał w trzeciej części kwalifikacji, teraz Sirotkin i Stroll odpadli już w pierwszej (a w Bahrajnie im później, tym tor szybszy). Zespół musiał ponadto przepracować problemy, które dopadły samochód dwa tygodnie temu podczas Grand Prix Australii, o czym mówił Kubica w Eleven Sports.
Zestawienie cyferek ze słowami Lowe mówi jednak samo za siebie. A swoje dorzuca Stroll, który mówi: - Daliśmy z siebie wszystko i osiągnęliśmy maksimum.
Maksimum, czyli na boisku - po przemilczeniu decyzji sędziów w postaci kar dla Sergio Pereza oraz Brendona Hartleya - przedostatnie i ostatnie miejsce w stawce.
Kubica na białym koniu
Do władz Williamsa o wybór kierowców pretensje oczywiście mieć trudno. Ich zespół, choć legendarny, w świecie F1 nie jest krezusem. Stąd pay-driverzy za kółkiem, stąd radość Claire Williams po rozmowach z Liberty Media na temat planów zmniejszenia wydatków i wyrównania rywalizacji w królowej sportów motorowych.
Kubica jest w komfortowej sytuacji. Może tylko czekać, "wykonywać swoją pracę". Przy takich wynikach szybko urośnie do postaci "zbawcy", "ostatniej nadziei" Williamsa. Aż wreszcie - na przykład po wakacjach - wsiądzie do bolidu jako kierowca wyścigowy. Nie takie zwroty akcji w F1 widzieliśmy.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO Trener zaskoczył Małgorzatę Hołub-Kowalik. Była przerażona. Skończyło się rekordem
`