Świetna postawa Daniela Ricciardo w wyścigu o Grand Prix Chin sprawiła, że rozgorzały na nowo dyskusje na temat możliwego transferu Australijczyka. Po tym sezonie 28-latkowi kończy się kontrakt z Red Bull Racing i póki co nie kwapi się do jego przedłużenia.
Część ekspertów widzi Ricciardo w Ferrari, gdzie miałby zastąpić 38-letniego Kimiego Raikkonena. - Ferrari, weźcie Daniela! Podczas gdy Verstappen jest fenomenalnym zjawiskiem w F1, to jednak Ricciardo wygrywa wyścigi. Chłopak zasługuje na uwagę ze strony włoskiego zespołu - stwierdził dziennikarz Luca Budel z "Mediaset".
W podobnym tonie wypowiadał się Alberto Sabbatini z włoskiego "Autosprintu". - Ferrari powinno zakontraktować Ricciardo. Red Bull zwraca coraz większą uwagę na ewolucję silnika Hondy, podczas gdy trzyma w lodówce tak świetnego kierowcę jak Australijczyk - ocenił ekspert z Włoch.
Transfer kierowcy z Australii do Ferrari może jednak nie wypalić, bo zachwiałby on równowagą w zespole. Obecnie status zdecydowanego lidera w ekipie z Maranello ma Sebastian Vettel. - Sergio Marchionne wie, że zatrudnienie Ricciardo wiązałoby się z tym, że w zespole musiałoby dojść do zmiany hierarchii - zauważył Livio Oricchio z "Globo".
W tej sytuacji ciekawszą opcją dla Ricciardo wydaje się być Mercedes, gdzie po tym sezonie kończy się kontrakt Valtteriego Bottasa. Niepewna jest też przyszłość Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk od kilku miesięcy prowadzi rozmowy w sprawie dalszych startów w ekipie z Brackley. Jego obecna umowa wygasa w roku 2019.
- Niki Lauda może wrócić do ścigania, więc jeszcze się okaże, że mamy trzecią opcję na przyszłość. Tak naprawdę, Ricciardo to jeden ze świetnych kierowców. Widzieliśmy to w Chinach - mówił ostatnio Toto Wolff, szef zespołu.
Helmut Marko, doradca Red Bulla, ostrzegł jednak Austriaka przed próbą zakontraktowania Australijczyka. - Pan Wolff już raz obszedł się smakiem przy Verstappenie i czeka go ponowny zawód - powiedział Marko.
Eksperci podkreślają jednak, że jeśli Ricciardo utrzyma wysoką formę i w najbliższym czasie odniesie kolejne zwycięstwa w Formule 1, to on będzie dyktować warunki na rynku. - Jeśli tylko Australijczyk będzie jeździć tak jak w Chinach, to będzie mógł wybrać niemal każdy zespół. To będzie jego decyzja - podsumował Lennart Wermke z "Bilda".
ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Klub kumpli