Ferrari poświęciło Kimiego Raikkonena. Lawina krytyki spadła na zespół

Włoska prasa nie pozostawia suchej nitki na Ferrari, po tym jak zespół w Grand Prix Chin opóźnił pit-stop Kimiego Raikkonena. Ekipa z Maranello zdecydowała się na taki krok, by dać cień szansy na wygraną Sebastianowi Vettelowi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Kimi Raikkonen za kierownicą Ferrari Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen za kierownicą Ferrari
W Chinach Ferrari odniosło sukces w kwalifikacjach, po tym jak Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen zdobyli pierwszy rząd startowy. Była to ogromna niespodzianka, bo do tej pory w Szanghaju prym wiedli kierowcy Mercedesa. Przedstawiciele niemieckiego producenta zwyciężali w kwalifikacjach nieprzerwanie od 2012 roku.

Niedzielny wyścig nie ułożył się już tak dobrze dla Ferrari. Po pit-stopie, Sebastian Vettel stracił prowadzenie na rzecz Valtteriego Bottasa. Włosi próbowali ratować sytuację, opóźniając moment wymiany opon u Kimiego Raikkonena. Fin pozostał bardzo długo na torze, by zwolnić prowadzącego Bottasa. W ten sposób Vettel odrobił nieco dystansu do lidera.

Taka zagrywka nie spodobała się włoskim mediom, które skrytykowały szefów ekipy z Maranello. - Ferrari wykorzystało Raikkonena. Przez lata go krytykowaliśmy, ale on na początku sezonu 2018 pokazuje się z dobrej strony. Widać to na zewnątrz, że prezentuje inne nastawienie. Ferrari też to powinno zauważyć. Zamiast tego, Kimi jest karany przez własny zespół - krytykuje Włochów Pino Allievi z "La Gazetta dello Sport".

Allievi podkreślił, że sytuacja z Chin może wpłynąć na atmosferę w zespole. - To był błąd. Uznano Raikkonena za wsparcie dla Vettela, co może wpłynąć na morale i wydajność kierowcy - dodał włoski dziennikarz.

Równie krytycznie zajście z ostatniego Grand Prix ocenił Andrea Cremonesi. - Biorąc pod uwagę sytuację Raikkonena, zastanawiam się jak długo w Ferrari będzie spokój i dobra atmosfera - stwierdził.

Sam Raikkonen wydaje się nie mieć pretensji do zespołu o "poświęcenie" jego wyścigu, by pomóc Vettelowi. - Nie wiem, jaka to była strategia, ale myślę, że wyścig był w porządku - powiedział 38-latek.

Mistrz świata z sezonu 2007 ostatecznie dojechał do mety na trzeciej pozycji i był lepszy od Vettela. Niemiec stracił na kolizji z Maxem Verstappenem, w wyniku której doszło do uszkodzeń w jego samochodzie. Przez to 30-latek spadł na ósme miejsce.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi
Czy Kimi Raikkonen wygra w tym roku wyścig Formuły 1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×