Dotychczasowe wyścigi pokazały, że tegoroczny samochód Mercedesa nie współpracuje najlepiej z oponami. W efekcie zespół z Brackley nie ma na swoim koncie ani jednego zwycięstwa, podczas gdy z dwóch triumfów cieszyło się już Ferrari, a z jednego Red Bull Racing.
Co więcej, niemiecki producent stracił też przewagę jaką miał nad resztą stawki w kwalifikacjach. O ile jeszcze niedawno Lewis Hamilton chwalił "imprezowy tryb silnikowy", który był uruchamiany w pojeździe Mercedesa w trakcie walki o pole position, o tyle teraz Brytyjczyk musi rozmawiać o problemach swojego zespołu.
- Usiedliśmy i porozmawialiśmy. Zrozumieliśmy, co poszło nie tak w dotychczasowych wyścigach. Wprowadziliśmy pewne zmiany, bo tak naprawdę rozwiązanie jednego problemu może mieć pięć lub dziesięć różnych rozwiązań. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak mieć nadzieję, że postawiliśmy na właściwe rzeczy. Odpowiedź na to poznamy jednak dopiero w piątek na torze w Baku - powiedział aktualny mistrz świata.
Dla 33-latka start sezonu jest kompletnie nieudany, bo choć zajmuje on drugie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, to ani razu nie oglądaliśmy go na najwyższym stopniu podium.
- Mam nadzieję, że w Baku wprowadzimy pewne rozwiązania, o których mówiliśmy wewnątrz zespołu. Wiemy jednak, że rywalizacja będzie zacięta. Samochody Ferrari i Red Bull były bardzo szybkie w Azerbejdżanie przed rokiem i przewiduję, że teraz będzie tak samo. Nie mam natomiast pojęcia, gdzie my będziemy w tym wszystkim - dodał Hamilton.
Brytyjczyk podtrzymuje jednak opinię, że tegoroczny model Mercedesa jest znacznie lepszą konstrukcją od tej, którą zespół przygotował na sezon 2017. Kluczem do sukcesu jest jednak takie ustawienie pojazdu, by odpowiednio wykorzystywał on potencjał opon.
- Wierzymy ciągle, że ten samochód jest "zdrowy". To nie w nim tkwi nasz największy problem, tylko w oponach. Tego wciąż się uczymy. Jak nie w jeden weekend, to kolejny. Opony mają ogromny wpływ na wszystkich. W ostatnim wyścigu pojazd nie działał tak jak zwykle, ale myślę, że mimo wszystko to kwestia ogumienia. Mam nadzieję, że jeśli tylko poprawimy się pod tym względem, to będziemy w stanie pokazać prawdziwą wydajność tej maszyny - stwierdził Hamilton.
Nieudany start sezonu jest dla ekipy z Brackley tym większym rozczarowaniem, że dominowała ona w treningach i kwalifikacjach na torze w Australii. Kryzys nasilił się w Bahrajnie i Chinach. - Nie powiedziałbym, że w Australii mieliśmy szczęście. Samochód wyjechał jednak na tor i działał dość dobrze. Lepiej współgrał z oponami. Inżynierowie nie potrafili mi jednak wytłumaczyć dlaczego byłem tam tak szybki w kwalifikacjach i wyścigu, a w kolejnych Grand Prix już nie. Ferrari było wolne w zakrętach, ale w następnym było szybkie. Wydaje mi się, że coś znaleźli i to właśnie w oponach - zakończył brytyjski kierowca.
ZOBACZ WIDEO PSG idzie na "setkę". Arbiter "znokautował" piłkarza Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]