Daniel Ricciardo zgodnie z oczekiwaniami podczas każdego weekendu Grand Prix jest w centrum wydarzeń jako najbardziej pożądany kierowca przez czołowe zespoły na kolejny sezon mistrzostw. Kontrakt Australijczyka z Red Bullem wygasa w grudniu i wciąż nie został przedłużony.
Zespół już dawno zadeklarował, że chce mieć dalej Ricciardo u siebie, ale gdy zawodnik odejdzie, Red Bull może szybko znaleźć jego następce. Szef RBR, Christian Horner, przypomina, że nawet mistrz świata Lewis Hamilton jest teoretycznie dostępny.
- Takie rzeczy będziemy rozpatrywać za zamkniętymi drzwiami, ale Daniel doskonale zdaje sobie sprawę jaka jest nasza sytuacja i na czym stoimy - powiedział Horner.
- Bez kontraktu jest wciąż Lewis, a wygasają przecież również umowy Kimiego (Raikkonena) i Valtteriego (Bottasa). Mamy nadzieję, że pozostaniemy przy obecnym składzie, ale trzeba powiedzieć, że opcji nam nie brakuje - dodał.
ZOBACZ WIDEO Pogodowy kataklizm podczas testów F1. Kubica zadowolony ze swojej roli w Williamsie
Oczywistym następcą Ricciardo w przypadku jego odejścia miał być Carlos Sainz jr., który jest aktualnie wypożyczony z Red Bulla do fabrycznego teamu Renault. Hiszpan jednak wciąż nie potrafił wykazać, że jest lepszy od swojego nowego zespołowego partnera Nico Hulkenberga, co nie wystawia mu najlepszej oceny.
Według Hornera, decyzja Ricciardo będzie odwlekana jak najdłużej. Dla Australijczyka kluczowy jest rozwój silnika w samochodzie Red Bulla, bo to właśnie mocna jednostka napędowa od kilku lat jest gwarantem walki o tytuł. - Jedyna kwestia jaka go interesuje, to konkurencyjność silnika - podkreślił Horner.
Red Bull w sezonie 2019 będzie korzystać prawdopodobnie dalej z jednostek Renault lub Hondy, jeśli ta wykaże znaczącą poprawę osiągów jako tegoroczny partner Toro Rosso, satelickiego teamu Red Bulla.