Kevin Magnussen brutalnie o swojej jeździe: Nie zmienię się, mogę umrzeć w bolidzie

Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: Kevin Magnussen w bolidzie Haasa na ulicznym torze w Baku podczas Grand Prix Azerbejdżanu w 2018 roku
Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: Kevin Magnussen w bolidzie Haasa na ulicznym torze w Baku podczas Grand Prix Azerbejdżanu w 2018 roku

Kevin Magnussen ponownie zaatakowany po wyścigu F1 przez swojego rywala. Pierre Gasly zarzucił mu agresywny styl jazdy. Duńczyk odpowiedział, że jest gotowy podejmować dalsze ryzyko walcząc o każdy punkt na torze.

W tym artykule dowiesz się o:

Od początku swoich startów w Formule 1, Kevin Magnussen narażał się na krytykę swoich rywali. W ostatnim sezonie Nico Hulkenberg nie wytrzymał i po GP Węgier nazwał Duńczyka kierowcą, który ma najbardziej niesportowe podejście do ścigania. Po ostatnim wyścigu w Azerbejdżanie, Pierre Gasly uznał zaś Magnussena "najniebezpieczniejszym kierowcą z jakim kiedykolwiek się ścigał".

Krytyka spływa jednak po kierowcy Haas F1 Team jak woda po kaczce. Magnussen nie ukrywa, iż cieszy się z tego, że wyrobił sobie taką opinię w padoku i zapewnia, że nie mając nic do stracenia, będzie zawsze ryzykował w walce z przeciwnikiem na torze, gdy w grze będą punkty.

- Ścigam się twardo - powiedział w rozmowie z agencją "Reuters". - Jeśli rywalizujesz dla zespołu środka stawki, to punkty nie są dla ciebie gwarancją w każdym wyścigu.

- Możesz dostać karę, możesz stracić swoje przednie skrzydło, ale nie tracisz nic gdy dojeżdżasz do mety jedenasty. Musisz atakować. Czasami musisz być dużo bardziej agresywny, gdy walczysz na torze - dodał.

Magnussen zapewnia jednak, że inaczej podchodziłby do sprawy, gdyby miał do dyspozycji samochód, który zapewniałbym mu punkty w każdym wyścigu. - Gdy walka idzie o mistrzostwo, to musisz grać na dłuższą metę. Jeśli znajdę się na takiej pozycji, to z całą pewnością nie zobaczycie mnie ścigającego się w taki sposób jak teraz - podkreślił.

25-latek z Roskilde przyjmuje bardzo kontrowersyjne podejście do uprawianego zawodu, gdyż nie martwi się niebezpieczeństwem związanym z wyścigami przy dużej prędkości. Dla Magnussena, podobnie jak dla kierowców lat 60 czy 70, śmierć na torze jest czymś, z czym liczył się wchodząc do F1.

- Jestem bezkompromisowy - powiedział. - Na torze daję z siebie wszystko. Mogę umrzeć w bolidzie. Nie wycofam się i jestem gotowy postawić na szali swoje życie. Absolutnie.

- Gdy zakładam kask i jadę w wyścigu, to jest to jedyna rzecz jaka istnieje dla mnie na świecie. Kocham swoją rodzinę i potrafię się cieszyć z tylu rzeczy w życiu, ale kiedy jestem w samochodzie, to nic innego nie ma znaczenia - dodał.

ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"

Komentarze (0)