Williams podsumował kwalifikacje. "To nie jest nasz weekend"

Materiały prasowe / Williams / Lance Stroll podczas wizyty w boksie Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Lance Stroll podczas wizyty w boksie Williamsa

Williams zanotował fatalne kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Hiszpanii. Siergiej Sirotkin i Lance Stroll sklasyfikowani zostali na końcu stawki. - To nie jest nasz weekend - przyznaje wprost Siergiej Sirotkin.

Już piątkowe treningi pokazały, że Williams może mieć spore problemy z nawiązaniem równorzędnej walki z rywalami w Grand Prix Hiszpanii. Lance Stroll i Siergiej Sirotkin znacząco odstawali od reszty stawki i zakończyli jazdy z najgorszymi wynikami.

W sobotę sytuacja nie uległa zmianie. Sirotkin był 18. w kwalifikacjach. Jeszcze gorzej wypadł Stroll, który rozbił swój samochód i sklasyfikowany został na 19. pozycji. - Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mocni w kwalifikacjach, biorąc pod uwagę jak wyglądały piątkowe treningi. Zrobiliśmy jednak pewien krok naprzód, nawet jeśli nie przesunęliśmy się w górę tabeli z czasami. Nasi kierowcy w tych okolicznościach wykonali świetną pracę - ocenił Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.

Brytyjczyk nie ma też pretensji do Kanadyjczyka o wypadek z sesji kwalifikacyjnej, bo ma świadomość, że to konsekwencja ciężko prowadzącej się maszyny. - Lance stracił panowanie nad samochodem i doszło w nim do uszkodzeń, z powodu których będziemy musieli trochę popracować w nocy. Jako zespół nie wykonaliśmy wystarczająco dobrej pracy, by wrócić do rywalizacji o wyższe lokaty - stwierdził Lowe.

Sytuację Williamsa dodatkowo komplikuje fakt, że zapowiadał on przywiezienie do stolicy Katalonii sporej liczby nowych części. Jak się jednak okazuje, szereg z nich będzie sprawdzanych dopiero w przyszłym tygodniu przy okazji testów opon Pirelli, w których udział weźmie Robert Kubica.

- W fabryce w Grove ciężko pracujemy nad problemami, które mamy. Rozumiemy je, ale nie przełożyliśmy tego jeszcze na postawę na torze. Mamy sporo do zrobienia, bo poprawki, które przywieźliśmy do Barcelony nie miały na celu naprawienia naszych największych bolączek - zdradził Lowe.

Niezadowolony ze swojego wyniku był też Sirotkin. Rosjanin ruszy w niedzielę z końca stawki. To efekt kary nałożonej na niego po ostatnim wyścigu w Baku. - To jest trudny weekend. Wiem, że to nie jest najlepszy dla nas tor i nie kryje on naszych słabości. Na pewno jest jednak trudniej niż oczekiwaliśmy. Mi sytuację utrudnił fakt, że zabrakło mnie w pierwszym treningu. Dostałem karę przed wyścigiem, ale ona też nie ma większego wpływu na obrót spraw - ocenił rosyjski kierowca.

Przy okazji poprzednich Grand Prix 22-latek starał się dostrzegać pozytywy w występach Williamsa. W sobotę w Barcelonie przyszło mu to z trudem. - Odkąd udało nam się nieco poprawić sytuację po Bahrajnie, wykonaliśmy nieco pracy i wprowadziliśmy pewne poprawki. W sobotę w Barcelonie nie mieliśmy jednak swojego dnia. Właściwie, to nie jest nasz weekend. Nie chcę być jednak zbyt negatywnie nastawiony. Nie chcę zmieniać trendu panującego w zespole z powodu jednego nieudanego Grand Prix. Jest ciężko, ale co więcej możemy zrobić? Wszyscy w zespole pracują na maksa. Tak to wygląda. Powoli wychodzimy na prostą i chcemy poprawić naszą sytuację - dodał kierowca z Moskwy.

Z kolei Stroll podkreślił, że gdyby nie jego błąd w kwalifikacjach, to mógłby uzyskać nieco lepszy rezultat. 19-latek ma jednak świadomość, że nie byłby on jednak na tyle dobry, aby awansować do Q2. - Byłem na znacznie lepszym okrążeniu, ale straciłem panowanie nad samochodem. Nie zamierzam się biczować. Jestem realistą i wiem, w którym miejscu jesteśmy. Chociaż znajdowałem się na szybszym "kółku", to nie przeszedłbym przez Q1. Tego należało oczekiwać, biorąc pod uwagę jak wygląda ten weekend. W Baku była lekka poprawa, ale w Barcelonie wróciliśmy do miejsca, w którym znajdowaliśmy się wcześniej. Ten tor na pewno nie pasuje do charakterystyki naszego samochodu, ale mam nadzieję, że odzyskamy formę szybciej niż później - podsumował Kanadyjczyk.

ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Wybór 35 zawodników na MŚ to show. Rozbudza wyobraźnię kibiców

Źródło artykułu: