Do kolizji między Maxem Verstappenem a Lance'm Strollem doszło w końcówce wyścigu, gdy Holender dublował kierowcę Williamsa. 20-latek uszkodził przednie skrzydło z lewej strony i mógł przez to stracić trzecią pozycję, bo tuż za jego plecami czaił się Sebastian Vettel.
Uszkodzenia w przedniej części samochodu nie wpłynęły jednak negatywnie na tempo Verstappena, który mimo wszystko zdołał dojechać do mety jako trzeci kierowca w stawce. - Starałem się być tak blisko Strolla, jak tylko mogłem podczas wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. Czułem, że on hamuje, a mały dystans między nami sprawił, że doszło do kontaktu - powiedział kierowca z Holandii.
Na szczęście dla reprezentanta Red Bull Racing, zjechanie do alei serwisowej po nowe skrzydło nie okazało się konieczne. - Uszkodzeniu uległ zewnętrzny fragment, więc mogłem jechać dalej. Po prostu miałem nieco więcej podsterowności w szybkich zakrętach. Udało mi się jednak rozwiązać ten problem za pomocą niektórych narzędzi z poziomu kierownicy - dodał.
20-latek nie ukrywa jednak, że brał pod uwagę, iż uszkodzenia w modelu RB14 sprawią, że jego tempo drastycznie spadnie. - Początkowo tak było. Jechałem i odczuwałem, że pojazd stał się podsterowny w zakrętach numer trzy i dziewięć. Może do nawrotów hamowałem nieco mocniej, ale ostatecznie nie było tak źle, jeśli mam być szczery. Byłem wolniejszy, ale nie sądzę, by te uszkodzenia miały na to większy wpływ - podsumował Verstappen.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"