Valtteri Bottas poza wpadką na otwarcie sezonu w Australii, gdzie dojechał do mety dopiero ósmy, odznacza się niezwykłą regularnością. Fiński kierowca w 4 z 5 kolejnych weekendów stawał zawsze na drugim stopniu podium, a jedyne niepowodzenie wynikało z przebitej opony podczas GP Azerbejdżanu, w momencie gdy jechał po pierwszą wygraną.
- Uważam, że w tym roku mniej lub bardziej udało mi się zrealizować cel jaki sobie założyłem na początek sezonu - powiedział Bottas.
- Do tej pory nie było w tym sezonie weekendów, podczas których byłbym znacząco wolniejszy, tak jak bywało to w zeszłym roku. Wyciągnąłem wnioski i zamierzam dalej kontynuować swój rozwój - dodał reprezentant Mercedesa.
W Hiszpanii Bottas dojechał do mety ze stratą ponad 20 sekund do swojego zespołowego partnera Lewisa Hamiltona, ale, jak tłumaczy, różnica dzieląca duet Mercedesa, nie jest wcale tak duża. - Luka w stosunku do Lewisa była ogromna, ale złożyło się na to wiele czynników - powiedział Fin. - Cieszę się, bo wiem, że stać mnie wreszcie na wygrywanie wyścigów i mam do tego niezbędną szybkość.
Po zawodach na torze Catalunya Bottas awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców. Jego strata do prowadzącego Hamiltona wynosi aż 37 punktów, ale kierowca z Finlandii bagatelizuje ten dystans.
- To wczesna faza sezonu, a ja mam nadzieję, że wykorzystałem już w tym roku limit pecha - powiedział. - Jestem coraz bliżej Seba (Vettel) w punktach i wyprzedziłem Kimiego (Raikkonena), a to dobry znak. Jest jednak za wcześnie, by myśleć o tym co będzie na koniec. Skupiam się na każdym kolejnym weekendzie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"