Fernando Alonso reprezentuje barwy McLarena od czterech sezonów. Brytyjski zespół akurat w trakcie "kadencji" Hiszpana przechodzi jeden z najtrudniejszych okresów w swojej historii. Spekuluje się, że 36-latek zmotywował się przez to do startów w innych kategoriach i wkrótce opuści Formułę 1.
Dwukrotny mistrz świata F1 po ostatnim sukcesie w 24H Le Mans zadeklarował z całą stanowczością, iż wierzy w projekt McLarena, który po rozstaniu z Hondą i podpisaniu umowy na dostawę silników z Renault, powoli nabiera rozpędu.
- W porównaniu do poprzedniego roku dokonaliśmy postępu - zauważył Alonso. - Nie jesteśmy jeszcze co prawda w stanie zdobyć mistrzostwa, ale chcemy jak najszybciej dołączyć do stawki rywalizującej o zwycięstwa. Uważam, że obecny rok jest dla nas przejściowy i zmierzamy we właściwym kierunku - oddał.
Alonso nie zgadza się również z opinią, że McLaren postąpił źle rezygnując ze współpracy z Hondą, który pokazuje w tym roku wspólnie z Toro Rosso, że jest w stanie produkować coraz szybsze silniki. Kolejnym dowodem na ich konkurencyjność ma być podpisanie umowy z Red Bullem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polska modelka dopingowała kadrę Nawałki
- Decyzja o przerwaniu współpracy z Hondą była słuszna, choć to oczywiste, że nie było łatwo nam to zaakceptować - stwierdził Hiszpan. - Przejście na jednostki napędowe Renault zakończyło się sukcesem, ponieważ walczymy o wyższe pozycje i zdobywamy regularnie punkty. Potrzeba jednak czasu, by czerpać pełne zyski z tej współpracy - dodał.
Za swoim zespołem murem stoi dyrektor wykonawczy McLarena, Zak Brown, który wierzy w cudowne odrodzenie teamu z Woking. - W sporcie nie ma gwarancji, że będziesz wygrywać bez przerwy. McLaren jest jednak potężną marką z bogatym dziedzictwem i wierzę, że przezwycięży swoje trudności. Zespół funkcjonuje coraz płynniej i chcemy, aby przełożyło się to teraz na poprawę naszego tempa - uzupełnił Brown.