Przy okazji Grand Prix Kanady Honda przedstawiła nową, poprawioną jednostkę napędową. Bardzo szybko okazało się jednak, że występują w niej problemy z niezawodnością. W efekcie Pierre Gasly musiał na torze im. Gillesa Villeneuve'a wrócić do silnika w starszej specyfikacji.
Z kolei we Francji kłopoty miał Brendon Hartley, który ze względu na awarię maszyny musiał przerwać piątkowy trening. Japończycy postanowili dmuchać na zimne i odesłali uszkodzony silnik do fabryki w Sakurze. Ma on zostać poddany szczegółowej kontroli, aby znaleźć przyczynę usterki.
- Na gorąco we Francji nie byliśmy w stanie tego ocenić. Zaczęliśmy analizować tę usterkę we wtorek w Japonii. Sposób w jaki można się uporać z tym problemem zależy od tego, jak poważny on będzie. Musimy wpierw otrzymać dokładny raport z kontroli. Wtedy będziemy w stanie zrozumieć nieco więcej - powiedział Toyoharu Tanabe, dyrektor techniczny Hondy.
Tanabe podkreślił, że usterki w silnikach używanych przez Gasly'ego i Hartleya różniły się. - Wygląda na to, że mieliśmy dwa problemy, ale są one różne. Nie mogę powiedzieć, który jest mniej poważny. Musimy znaleźć główną przyczynę niepowodzeń w miniony weekend i spróbować naprawić sytuację - dodał.
Problemy z jednostką napędową Hartleya doprowadziły do tego, że Nowozelandczyk został przesunięty na ostatnią pozycję na polach startowych. Pozbawiło go to szans na zdobycie punktów w Grand Prix Francji.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. To nie koniec mistrzostw dla Polaków. "Ciężko skoncentrować się na meczu o nic"