Szefowie toru Hockenheim postawili twarde warunki Liberty Media. Niemcy chcieli zmiany modelu organizacji Grand Prix Niemiec, aby nie ponosić ryzyka finansowego związanego ze stratami. Ostatnie wyścigi rozgrywane w tym kraju nie przyniosły bowiem zysków.
- Warunki nie są łatwe dla torów w Niemczech. W moich czasach było tak samo, ale jakoś udawało nam się znaleźć kompromis - stwierdził Bernie Ecclestone, były szef Formuły 1.
Rozczarowania fiaskiem negocjacji nie kryją również przedstawiciele Liberty Media. - Niestety, nie mogliśmy się dogadać z żadnym z obiektów w Niemczech. To frustrujące, że niemożliwym jest znalezienie rozwiązania w kraju, który ma tak olbrzymią tradycję wyścigową, który ma aktualnego mistrza świata wśród konstruktorów, który ma w stawce czterokrotnego mistrza świata. Najwyraźniej nikt w Niemczech nie chce wspierać obiektów i brać na siebie ryzyko związane z finansami - powiedział Sean Bratches, dyrektor ds. komercyjnych F1.
Bratches podkreśla, że królowa motorsportu w Niemczech cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a bilety na tegoroczne zawody sprzedają się bardzo dobrze, dlatego nie w tym leży źródło problemu.
- Zainteresowanie Formułą 1 w Niemczech jest na wysokim poziomie. Wiemy o tym z własnych źródeł. Będziemy teraz pracować nad rozwiązaniem tego problemu, aby powrót Grand Prix Niemiec do mistrzostw stał się możliwy - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Urugwaj mocny jak nigdy wcześniej. Decyzje podjęte wiele lat temu procentują