Po wyścigu o Grand Prix Austrii nastroje w Williamsie uległy pogorszeniu. Jeszcze w trakcie weekendu wyścigowego przedstawiciele brytyjskiej ekipy chwalili się postępami. Z kolei kierowcy byli zdania, że Red Bull Ring jest torem, który dobrze współgra z modelem FW41. Skończyło się ogromnym rozczarowaniem, bo po raz kolejny w tym sezonie Lance Stroll i Siergiej Sirotkin zamykali stawkę.
Williams zapowiada spore poprawki w swoim samochodzie przy okazji wyścigów w Wielkiej Brytanii i Niemczech, ale Stroll nie wierzy w to, że cokolwiek one zmienią. - Nie zakładam, że wykonamy jakiś znaczący krok do przodu na Silverstone. Liczymy na następny pakiet - stwierdził 19-latek z Kanady.
Brytyjska ekipa znalazła się w takiej sytuacji, że nawet posiadanie Roberta Kubicy na rezerwie nie jest w stanie przyspieszyć jej progresu. W ubiegły piątek Polak miał okazję jeździć podczas sesji treningowej w Austrii i zakończył ją z ostatnim rezultatem. Wszystko przez to, że stracił mnóstwo czasu na sprawdzanie eksperymentalnych ustawień.
ZOBACZ WIDEO #dziejesięwsporcie: piękna partnerka wspiera reprezentanta Chorwacji
- Robiłem rzeczy, których kierowca wyścigowy w normalnych warunkach nie robi. Musimy jednak zrozumieć, co jest nie tak z tym samochodem. Nie chcemy, aby sytuacja się powtórzyła i byśmy w lutym obudzili się z takimi samymi problemami - ocenił 33-latek.
Męczarnie Williamsa są zaskoczeniem, bo tegoroczny model jest pierwszym, nad którym w stu procentach pracował Paddy Lowe. Brytyjczyk wcześniej odniósł sukces w Mercedesie i jego transfer do ekipy z Grove wiązał się ze sporymi nadziejami. - Nie wszystko co dobrze działało w Mercedesie, może zostać przeniesione w realia Williamsa. Potrzebuje na to czasu - stwierdził dyrektor techniczny zespołu.
Czasu zaczyna za to brakować Strollowi, który nie ukrywa swojej frustracji. - Niestety, nie ma żadnego postępu w naszej jeździe czy wynikach. Ta sama historia powtarza się co wyścig. Jesteśmy za wolni. To tak jakbyśmy mieli 25-30 KM mniej silniku od reszty. Dlatego nic nie możemy zrobić - podsumował Kanadyjczyk.