Pirelli wyśmiewa teorie spiskowe w F1. "Takie zarzuty są głupie"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: samochody F1 w pit-lane
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: samochody F1 w pit-lane

Pirelli na ostatnie wyścigi Formuły 1 przygotowało opony o cieńszym profilu. Zdaniem niektórych, ten ruch miał pomóc Mercedesowi. Wyniki rywalizacji w Wielkiej Brytanii pokazują jednak, że eksperci byli w błędzie.

W tym roku po raz pierwszy w historii Formuły 1 mieliśmy do czynienia z trzema Grand Prix rozgrywanymi tydzień po tygodniu. Pirelli na wyścigi we Francji i Wielkiej Brytanii przygotowało opony o cieńszym profilu. Wcześniej, gdy tego typu ogumienie było w użyciu w Hiszpanii, gdzie świetnie radzili sobie na nim kierowcy Mercedesa.

Dlatego w padoku F1 nie brakowało teorii spiskowych, że taki ruch ze strony włoskiej firmy to ukłon w stronę niemieckiego zespołu. Ekipa z Brackley nie potrafi bowiem wykorzystać potencjału standardowych opon i na tym polu przegrywa rywalizację z Ferrari. Pirelli odrzucało jednak takie spekulacje, twierdząc, że cieńsze ogumienie to zabezpieczenie na wypadek problemów z pojawiającymi się pęcherzami.

Na zmodyfikowanych oponach kierowcy Mercedesa byli w stanie sięgnąć po pole position w Hiszpanii, Francji i Wielkiej Brytanii. Wyścigi nie ułożyły się jednak po myśli Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa, bo w ostatnich dwóch Grand Prix stracili oni względem rywali z Ferrari.

- Jestem przekonany, że byliśmy bliscy problemu z pęcherzami na oponach na Silverstone. Gdybyśmy mieli ogumienie ze standardowym bieżnikiem, to prawdopodobnie doszłoby do kłopotów. Modyfikacja sprawiła, że mieliśmy prawdziwe ściganie i liczyły się osiągi samochodów. Opony nie miały wpływu na rywalizację - broni decyzji Mario Isola, szef Pirelli ds. F1.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polaków zawiodło przygotowanie fizyczne. "Każdy robi badania. Sztuką wyciągnąć wnioski"

Mimo zwycięstwa Sebastiana Vettela w Grand Prix Wielkiej Brytanii, samochód Ferrari nadal wydaje się gorzej współgrać z cieńszymi oponami niż Mercedes. Wpływ na to może mieć kilka czynników. Włosi korzystają z innej podłogi oraz dyfuzora. Poprawiają one ogólną wydajność pojazdu, ale mogą też powodować większe zużycie ogumienia.

- W Barcelonie bardzo ważne były testy, które odbyły się po wyścigu. One pokazały, że nie dokonaliśmy zmiany tylko po to, by dać przewagę konkretnej ekipie. Przykro mi to mówić, ale takie zarzuty są głupie. Zaopatrujemy wszystkie zespoły w opony. Każdy team, który odnosi zwycięstwa w F1, dokonuje tego na ogumieniu Pirelli. Dlatego nie mamy żadnej korzyści we wspieraniu konkretnej marki - dodał Isola.

Zmodyfikowane opony Pirelli były przeznaczone na wyścigi w Hiszpanii, Francji i Wielkiej Brytanii. Oficjalny dostawca ogumienia nie przewiduje, by wróciły one do F1 jeszcze w tym sezonie. Niewykluczone jednak, że pojawią się w roku 2019.

Komentarze (0)