Do gorszących scen doszło podczas ostatniego wyścigu Formuły 2 na torze Silverstone. W nim Santino Ferrucci celowo wjechał w kolegę z zespołu Trident Team, Arjuna Mainiego. Ponadto kamery uchwyciły jak młody kierowca przejeżdża przez aleję serwisową bez założonych rękawiczek i korzysta w tym czasie z telefonu.
W tej sytuacji na 20-latka nałożono surową karę. Zdyskwalifikowano go z dwóch najbliższych weekendów wyścigowych F2 na torach Hungaroring i Spa-Francorchamps. Ponadto Amerykanin musi zapłacić grzywnę w wysokości 66 tys. euro.
Na tym jednak nie koniec konsekwencji względem kierowcy ze Stanów Zjednoczonych. Trident Team podjął decyzję o natychmiastowym wyrzuceniu go z zespołu. - Informujemy o przekazaniu Santino Ferrucciemu i reprezentującemu go Michaelowi Ferrucciemu wypowiedzenia umowy o współpracy. Decyzja jest nie tylko efektem wydarzeń, do jakich doszło na Silverstone, o których głośno było w mediach. Ferrucci nie wywiązywał się również z zobowiązań finansowych względem zespołu - poinformowała ekipa.
Jak się okazuje, Ferrucci otrzymał miejsce w Trident Team w zamian za wniesienie do budżetu odpowiedniej sumy pieniędzy. - Od początku sezonu kierowca tłumaczył opóźnienia w płatnościach tym, że jego sponsorzy nie wywiązują się z wcześniejszych obietnic. Wydaje się to dziwne, bo mimo tych problemów Santino Ferrucci miał środki, by pojawić się w serii IndyCar. Dlatego też Trident Team dał pełnomocnictwo prawnikom, by rozpoczęli wszelkie procedury mające na celu odzyskanie pieniędzy jakie zostały zainwestowane w jego rozwój - czytamy w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Francuzi skorzystali z własnego doświadczenia. "Zagrali w sposób mądry i wyrachowany. Nie ma w tym nic złego"