Przed wyścigiem o Grand Prix Niemiec w samochodzie Daniela Ricciardo wymieniono niektóre podzespoły silnika, za co 29-latek karnie został przesunięty na koniec stawki. Był to ruch taktyczny ze strony Red Bull Racing. Kierownictwo brytyjskiego zespołu wiedziało, że na Hockenheim łatwo się wyprzedza, więc Ricciardo będzie w stanie szybko odzyskać stracone pozycje.
Tak też się stało, bo Australijczyk potrzebował tylko kilku okrążeń na awans do punktowej dziesiątki. Problem w tym, że kierowca stajni z Milton Keynes nie dojechał do mety z powodu awarii samochodu.
To zmartwiło przedstawicieli Red Bulla, bo kolejny wyścig odbędzie się na węgierskim Hungaroringu, na którym bardzo trudno o wyprzedzanie. Na dodatek jest to obiekt dość techniczny i "czerwone byki" mogą na nim wykorzystać potencjał swojego samochodu i walczyć o wygraną.
W rozmowie z "BBC" rzecznik prasowy zespołu potwierdził jednak, że usterki w pojeździe Ricciardo nie są poważne i tym samym uniknie on karnego przesunięcia na polach startowych w Grand Prix Węgier.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje gwiazdy reprezentacji Chorwacji