Szef Haasa ma pretensje do sędziów. "Patrzą na nazwiska kierowców"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gunther Steiner
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gunther Steiner

Szef Haasa ma zastrzeżenia do pracy sędziów w Formule 1. Gunther Steiner uważa, że stewardzi podczas podejmowania decyzji patrzą na nazwisko i reputację danego kierowcy, przez co poszkodowani są zawodnicy mniejszych ekip.

Podczas ostatnich kwalifikacji do Grand Prix Węgier Max Verstappen przyblokował Romaina Grosjeana, przez co zepsuł francuskiemu kierowcy jedno z okrążeń. Sędziowie przyjrzeli się incydentowi, ale nie nałożyli kary na młodego Holendra. Uznali, że deszczowe warunki w połączeniu z innymi samochodami przebywającymi na torze sprawiły, że Verstappen mocno nie zepsuł okrążenia Grosjeana.

Również w kwalifikacjach do Grand Prix Wielkiej Brytanii w roku 2017 Lewis Hamilton uniknął konsekwencji, choć znacząco przyblokował kierowcę Haasa. Francuz podnosił argument, że wskutek zachowania Brytyjczyka stracił 0,3 s na okrążeniu, ale stewardzi nie zgodzili się z nim.

Tymczasem reprezentanci amerykańskiej ekipy byli w ostatnich miesiącach kilkukrotnie karani. Kevin Magnussen trafił przed oblicze sędziów w Azerbejdżanie, bo wjechał przed tor jazdy Pierre'a Gasly'ego. Z kolei w treningu przed Grand Prix Hiszpanii zablokował Charlesa Leclerca. Sam Grosjean spowodował niebezpieczną sytuację zaraz po starcie wyścigu w Barcelonie i wypchnął z toru Estebana Ocona na torze Paul Ricard.

- Gdy nasi kierowcy trafiają przed oblicze sędziów, to chyba łatwo palcem wskazać winnego, co? Czasami sobie nie pomagamy. Na pewno gdyby nie byli wzywani do złożenia tłumaczeń, to nie dostawaliby kar. Uważam jednak, że jeśli trzeba podejmować jakieś decyzje, to stewardzi nie powinni patrzeć na nazwiska kierowców. Tymczasem tak nie jest - uważa Gunther Steiner, szef Haasa.

Włoch podkreślił jednak, że nie ma dowodów na swoją teorię. - Nie jestem w stanie tego udowodnić, ale może tak być - dodaje.

Rację Steinerowi przyznał Charlie Whiting. Zdaniem dyrektora wyścigowego F1, sędziowie mogą nieświadomie sugerować się reputacją danego kierowcy podczas orzekania o winie w spornych sytuacjach.

- Jeśli kierowca ma 10 punktów karnych przypisanych do licencji, to nie powinno to wpływać na decyzję w jego sprawie. Tak samo, jeśli sędziowie uważają, że powinien dostać kolejne trzy punkty karne, a to dla zawodnika będzie oznaczać pauzę w kolejnym wyścigu i w tej sytuacji rezygnują z kary, to również nie powinno dochodzić do takiej sytuacji. Wiemy jednak jest, każdy gdzieś ma coś z tyłu głowy - stwierdza Whiting.

ZOBACZ WIDEO Nowy punkt na siatkarskiej mapie Polski. "Mam nadzieję, że wytrenujemy w Zakopanem medale"

Komentarze (0)