W padoku F1 sporo mówiło się o tym, że Mercedes nie najlepiej odnajduje się podczas rywalizacji przy wysokich temperaturach. W takich warunkach w samochodzie ekipy z Brackley miało dochodzić do przegrzewania się opon, przez kierowcy tracili względem najgroźniejszego rywala - Ferrari.
Do ostatniego sukcesu Lewisa Hamiltona, który miał miejsce na Węgrzech, doszło przy temperaturze powietrza wynoszącej 33 st. C i asfalcie rozgrzanym do 57 st. C. Kluczem do zwycięstwa okazało się wydłużenie pierwszego przejazdu na oponach typu ultrasoft, które nie zużywały się zbyt mocno.
- Przepływające powietrze odgrywa ogromną rolę przy zużyciu opon, ale to ciągle jest mały sekret, że czasem na jednym komplecie idzie ci lepiej, następnym razem na innym. Fakt jest jednak taki, że wygraliśmy z Ferrari na torze, którego temperatura wynosiła niemal 60 st. C. Nawet nie sądziliśmy, że coś takiego jest dla nas osiągalne. Najwidoczniej zrozumieliśmy nieco lepiej zachowanie opon i samochodu, dzięki czemu możemy być bardziej konkurencyjni w kolejnych wyścigach - stwierdził Toto Wolff, szef Mercedesa.
Jednak podczas wcześniejszych treningów na Hungaroringu, to Ferrari miało najlepsze tempo. Sytuację w wyścigu ułożyły jednak deszczowe kwalifikacje, w których Hamilton okazał się najszybszy i zdobył pole position.
ZOBACZ WIDEO Rajd Śląska: Śląski po raz drugi dla Kasperczyka