Być albo nie być Williamsa. Zespół musi podjąć trudne decyzje

Przerwa wakacyjna to dla Williamsa okres, w trakcie którego szefowie zespołu muszą zastanowić się nad błędami popełnionymi w ostatnich miesiącach. Od tego czy wyciągną z nich wnioski zależy dalsza przyszłość ekipy z Grove.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica za kierownicą Williamsa Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa
Zimą mieliśmy szumne zapowiedzi ze strony szefów Williamsa. W fabryce pracowano nad modelem FW41, pierwszym powstałym pod okiem Paddy'ego Lowe'a. Agresywnie zaprojektowana karoseria miała być kluczem do sukcesu. Podczas prezentacji samochodu, do której doszło w Londynie, Claire Williams zapowiadała walkę o czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców. Nie widziała problemów w braku doświadczenia po stronie Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina.

Jednak tylko nieliczni wiedzieli, że prace nad modelem FW41 były mocno opóźnione. Samochód udało się złożyć w ostatniej chwili, na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem przedsezonowych testów w Barcelonie. I to bez części zamiennych. Dopiero później Lowe przyznał się, że zespół właściwie od początku wiedział, że początek sezonu będzie problematyczny dla ekipy...

Williams znalazł słabe punkty

W F1 mamy przerwę wakacyjną, na którą Williams udał się z ledwie 4 punktami na koncie. Najlepszym podsumowaniem tej części sezonu będzie Grand Prix Wielkiej Brytanii. Jeszcze przed jego rozpoczęciem Claire Williams mówiła, że boi się jechać na Silverstone, bo wie jaki zawód czeka kibiców brytyjskiej ekipy. Nie mogli oni jednak oczekiwać, że zobaczą dwa samochody Williamsa startujące z pit-lane.

Do takiego obrazka w F1 dochodzi bardzo rzadko. Niemal nie zdarza się, by to były pojazdy tego samego teamu. Tymczasem na Silverstone tak właśnie było.

ZOBACZ WIDEO Drony kluczowe przy wyprawie Andrzeja Bargiela na K2. Dostarczyły leki i zapomnianą kamerę

Ostatnie sezony dla Williamsa były w miarę udane. Wprawdzie zespół od dawna nie wygrał wyścigu, ale też zmieniły się realia w F1. Brytyjczycy potrafili wykorzystać przewagę wynikającą z silników Mercedesa. Przełożyło się to na trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów w sezonach 2014-2015, później dwukrotnie była piąta pozycja. Obecną kampanię, co wysoce prawdopodobne, skończą na ostatniej lokacie.

- To nie jest tak, że spadasz z piątego miejsca na dziesiąte bez przyczyny. Mamy problemy. Wybraliśmy zimą agresywną strategię. Uznaliśmy, że to jest to czego potrzebujemy. Jednak sprawy nie potoczyły się po naszej myśli. Czasem tak się dzieje. Nerwowe reakcje w tej sytuacji byłyby największym błędem, jaki można by popełnić. Musimy usiąść i przeanalizować swoje słabości. Przechodzimy przez ten proces, odkryliśmy już kilka słabych punktów. Z tego punktu widzenia, to dla nas pozytywne. Możemy zacząć od zera i iść do przodu - mówiła na Silverstone Williams.

Silnik Mercedesa tuszował problemy Williamsa

Jednak to nie jest tak, że Williams nie wie jak to jest zamykać stawkę w F1. Pierwsze symptomy kryzysu w Grove miały miejsce w sezonach 2012-2013, gdy Brytyjczycy klasyfikowani byli na ósmym i dziewiątym miejscu w mistrzostwach. Akurat wtedy władzę w zespole oddawał Frank Williams i przekazywał ją córce, zaś finansami całej grupy zaczął się opiekować Mike O'Driscoll.

Podpisanie umowy z Mercedesem i korzystanie z silników niemieckiego producenta pozwoliło odbić się od dna w roku 2014. Zaciemniło też obraz sytuacji w Williamsie. Jednostka napędowa Mercedesa była znacznie lepsza od tych produkowanych przez Ferrari czy Renault, więc przykrywała inne problemy z samochodem z Grove.

Tak jak przed paroma laty w Williamsie dokonano resetu, tak teraz potrzebny jest kolejny. - Chcemy tego dokonać wewnątrz naszej grupy. Ludzie nie mają świadomości ile czasu musi upłynąć, by dokonać przemiany w zespole F1. Tu nie chodzi o wymienienie kilku pracowników, i też nigdy nie chodzi o wywalenie z pracy jednej osoby. Odbudowanie ekipy to proces, który nie trwa chwilę. Jeśli podejmiesz jakieś decyzje w pośpiechu, to mogą się okazać błędne. Dlatego musimy być pewni, że dokładnie przeanalizowaliśmy każdą dziedzinę, każdy proces, każdego człowieka - tłumaczyła szefowa zespołu z Grove.

I to właśnie na Silverstone Brytyjka pierwszy raz przyznała, że w zespole dojdzie do zmian. - Przechodzimy przez proces. Wszystkie decyzje muszą być oparte na danych. Nie może to być emocjonalna reakcja na to, że właśnie notujemy gorszy okres. Dlatego to wymaga czasu. Zespół jest jak wielka maszyna, którą staramy się zawrócić. Trzeba do tego podejść metodycznie. Jeśli wszystko zrobimy dobrze, skręcimy we właściwym kierunku - dodawała Williams.

Williams pod presją czasu

Williams jest jednak w sytuacji, w której nie ma zbyt wiele czasu. Decyzje muszą być podejmowane jak najszybciej. Bo ledwie zaczęły się wakacje w F1, a Brytyjczycy dowiedzieli się, że Lawrence Stroll przejął Force India. O ile stratę kierowcy w postaci jego syna Lance'a mogą przeboleć, o tyle brak dostępu do gotówki kanadyjskiego miliardera już nie. Jeśli dodamy do tego odejście głównego sponsora - Martini oraz mniejsze wpływy z puli nagród F1 w przyszłym roku, to sytuacja robi się nieciekawa.

- Jesteśmy w dobrej kondycji finansowej. Oczywiście, zawsze chcesz mieć więcej pieniędzy. Inżynierowie wydadzą tyle gotówki, ile im dasz. My jednak nie zamierzamy się poddawać. Nie walczymy o przetrwanie. Mamy zbilansowany budżet. W przyszłym roku czekają nas pewne straty finansowe, ale mamy też inne opcje. Dorastałam w tym sporcie, dorastałam w tym zespole i bywaliśmy w gorszych sytuacjach. Były sytuacje, gdy mama pytała przy stole ojca "co do licha będziemy robić w przyszłym roku, Frank?". Ojciec zawsze odpowiadał, żeby się nie martwiła, że na pewno coś się pojawi. I ja mam takie samo podejście - twierdziła Williams.

Brytyjka jest przekonana, że mimo słabych wyników, zespół będzie w stanie znaleźć kolejnych sponsorów. Tak było właśnie na początku jej rządów w Williamsie. Martini zdecydowało się na wsparcie ekipy w momencie, gdy zamykała ona stawkę w F1. - Wierzę, że w przyszłym roku wszystko będzie dobrze. Jesteśmy zawiedzeni tym, że Martini nas opuszcza, ale wspólnie spędziliśmy pięć lat. Jesteśmy im za to wdzięczni. To koniec naszego partnerstwa, ale ich decyzja nie ma nic wspólnego z naszymi wynikami. Musimy ciężko pracować, aby znaleźć kogoś w ich miejsce. Jednak są pewne opcje - oceniła szefowa zespołu.

Na kolejnej stronie przeczytasz o tym, że w kolejnym sezonie Williams musi wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych w ostatnim okresie. Dotyczy to również składu kierowców na rok 2019.

Czy Williams w przyszłym sezonie odbije się od dna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×