Sobotnie kwalifikacje odbywały się w mieszanych warunkach i w nich najlepszy okazał się Lewis Hamilton. Jednak już niedzielny wyścig ułożył się po myśli Sebastiana Vettela. Kierowca Ferrari uniknął zamieszania w pierwszym zakręcie i kilka chwil później wyprzedził Brytyjczyka na prostej Kemmel.
Ostatecznie 31-latek dojechał do mety z przewagą 11 s. Dzięki zwycięstwu w Belgii odrobił straty do Hamiltona w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Teraz obu kierowców dzieli 17 punktów. - Wszyscy mamy jakieś sztuczki w naszych samochodach. Nie wiem co znajduje się w maszynie Ferrari, więc nie mogę tego inaczej nazwać, ale musimy zastosować coś podobnego - powiedział Hamilton.
Model SF71H od początku roku wzbudza kontrowersje. Mercedes już kilkukrotnie prosił FIA, by sprawdziła samochód stajni z Maranello. Kontrole jednak niczego nie wykazały. - Nie twierdzę, że robią coś nielegalnego, ale wszyscy stosujemy różne patenty. To jest coś, co daje im dodatkową wydajność. Dzięki temu osiągnęli lepszy wynik w Belgii. Są jakieś rzeczy, którymi oni dysponują, a których my nie mamy. Musimy pomyśleć jak je znaleźć - dodał 33-latek.
Niemiecki zespół nie poddaje się jednak w walce z Ferrari. Po wyścigu na Spa-Francorchamps ma 15 punktów przewagi w klasyfikacji konstruktorów. Ponadto, w Belgii zadebiutował poprawiony silnik Mercedesa. Podobnie było jednak w przypadku Ferrari. - Za każdym razem, gdy wprowadzamy jakieś poprawki, to oni wprowadzają jeszcze większe. Byli szybcy na prostych. W kwalifikacjach pobili nas w pierwszym i ostatnim sektorze. Wiemy o tym od czterech wyścigów, że są znacznie szybsi od nas. My musimy ciężko pracować i znaleźć coś w naszej maszynie - podsumował Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Gołąb: Denis Urubko na K2 miał pretensje o śmieszne rzeczy. To było kuriozalne