GP Belgii: restart dla Ferrari

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Restart sezonu w Spa był korzystnie dla Vettela. Niemiecki kierowca miał jak wiemy dotąd sporo pecha, nie ustrzegł się również błędów i to pomimo ciągłego prowadzenia w pierwszej części sezonu. Po Grand Prix strata do Hamiltona stopniała do 17 pkt.

W tym artykule dowiesz się o:

Początkowo wszystko wskazywało na to, że Lewis tę przewagę będzie w stanie rozbudować. Niestabilne pogodowo Q3 zakończyło się korzystnie właśnie dla Hamiltona, a sensacyjnie dla Force India. Wszystko zmieniło się jednak po pierwszym okrążeniu. Dramatycznym pierwszym okrążeniu ze względu na karygodny i potencjalnie groźny w skutkach błąd Hulkenberga, który staranował Alonso. Vettelowi nie udało się co prawda wygrać startu, ale było dla mnie bardzo wyraźne, że plan tego pierwszego okrążenia został w teamie Ferrari bardzo szczegółowo ustalony. I słusznie, ponieważ była to więcej niż połowa sukcesu. Vettel, wiedział, że jeżeli nie wyjdzie na prowadzenie po starcie musi zrobić wszystko, aby zaatakować na prostej Kemmel za zakrętem Eau Rouge. I plan wykonał. Biorąc pod uwagę nieaktywny DRS wykonał go z dużą łatwością i w idealnym momencie. Bowiem kilka sekund po manewrze obowiązywał już zakaz wyprzedzania ze względu na neutralizację wyścigu. Zatem decydujące starcie odbyło się na pierwszych kilometrach Grand Prix.

Wywołało to naturalną frustrację Lewisa Hamiltona, który tuż po zakończeniu zmagań stwierdził, że Mercedes musi stosować więcej trików w rozwoju samochodu sugerując, że wyprzedzanie było ułatwione kontrowersyjnymi, nowymi częściami w bolidzie Ferrari. Takie wypowiedzi tuż po przekroczeniu linii mety bywają czasem interesujące. Zdarza się bowiem, że kierowca wspomni w nich o rzeczach, o których nie dowiedzielibyśmy się od niego godzinę, czy dwie później. Z pewnością słowa Hamiltona bardzo dobrze wpisują się w atmosferę wokół zespołu Ferrari, atmosferę jeśli nie półlegalności to co najmniej pełnego wykorzystania zapisów regulaminu. Nieprzypadkowo przecież miała miejsce jakiś czas temu dokładna rewizja systemu hybrydowego Włochów, która notabene nic nielegalnego nie wykazała. Hamilton ma jednak rację. Przy aktualnym poziomie sprzętowym i tempie rozwoju, choćby w skali jednego sezonu kluczem do sukcesu jest całkowite wykorzystanie wszelkich luk i możliwości, które udostępnia prawodawca. I widać wyraźnie, że Ferrari w tym wyścigu jest bardziej skuteczne. Kilka miesięcy temu przewaga technologiczna Mercedesa była faktem, przynajmniej na neutralnym dla obu konkurentów torze. Teraz niekoniecznie, stąd obawa i apel Hamiltona do własnego zespołu są jak najbardziej na miejscu, choć trzeba zaznaczyć, że oba teamy po przerwie wakacyjnej pojawiły się w Belgii z mocno zmodyfikowanymi jednostkami napędowymi.

Vettel idealnie przeprowadził restart po zjeździe samochodu bezpieczeństwa nie dając szansy Hamiltonowi na kontratak. To drugi kluczowy moment wyścigu i Sebastian rozegrał go perfekcyjnie. Tylko na jednym okrążeniu po zakończeniu neutralizacji "odszedł" od Hamiltona o sekundę. Tak idealne planowanie wyścigu było dotąd domeną Hamiltona. Tym razem jego bronią posłużył się Vettel. Jednak to co zwracało szczególną uwagę to nie początek lecz środek wyścigu. Obaj kierowcy jechali niemal non-stop w tempie kwalifikacyjnym. Wystarczy spojrzeć na przewagę czasową nad resztą stawki, choć Verstappen jechał również bardzo dobrym tempem. Piszę o tym z jednej prostej przyczyny. Dawno już bowiem nie mieliśmy okazji podziwiać walki o zwycięstwo na tak zbliżonym poziomie zarówno jeździeckim jak i technicznym. Ostatnie lata to zazwyczaj "dowożenie" zwycięstwa, ewentualnie walka w ramach jednego zespołu. Tak wyrównanego poziomu jak w Spa pomiędzy odrębnymi stajniami nie obserwowaliśmy naprawdę przez długi okres.

Warto odnotować również decyzję Ricciardo o opuszczeniu Red Bulla i startach w przyszłym roku w barwach Renault. Daniel mówi o chęci zmiany otoczenia, ale chyba najbardziej trafnie podsumował sytuację Verstappen zadając retoryczne pytanie czy aby na pewno będzie to lepsze otoczenie. Czy zatem Ricciardo obawia się jazdy w cieniu Verstappena czy może nowego kontraktu pomiędzy Red Bullem, a Hondą? Nie ma wątpliwości co do jednego. Decyzja Australijczyka zdecydowanie ożywiła sytuację na rynku kierowców. A za tydzień szalone prędkości w parku, czyli … Monza!

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion
Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

Komentarze (0)