Od momentu wejścia silników hybrydowych V6 do Formuły 1, rywalizacja w królowej motorsportu układała się pod dyktando Mercedesa. Dość powiedzieć, że z 59 wyścigów, jakie odbyły się w sezonach 2014-2016, niemiecki producent zwyciężył w 51. Dopiero w zeszłym roku wyzwaniem gigantowi ze Stuttgartu rzuciło Ferrari, które znacznie poprawiło swój samochód i jednostkę napędową.
Włosi znaczący krok do przodu zrobili w obecnej kampanii. Przełożyło się to na pięć wygranych Sebastiana Vettela, a w padoku panuje przekonanie, że to właśnie silnik Ferrari jest obecnie najwydajniejszy w stawce.
Wysoka forma stajni z Maranello wywołuje nerwowe ruchy w Mercedesie, który kilkukrotnie prosił już FIA o sprawdzenie legalności samochodu rywala. - Nie są przyzwyczajeni do porażek. My, gdy mieliśmy gorszy okres, milczeliśmy. Otrzymywaliśmy ciosy z lewej i prawej strony, ale wstaliśmy. Bo byliśmy do tego przyzwyczajeni. Oni nie są - ocenił postawę rywala Maurizio Arrivabene, szef Ferrari.
Arrivabene ma nadzieję, że jego ekipa potwierdzi dobrą formę w nadchodzący weekend i odniesie zwycięstwo przed własnymi kibicami na Monzy. - Dla nas byłoby to spełnieniem marzeń, prezentem dla całych Włoch. Spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. W tym roku presja jest większa, bo wygraliśmy poprzedni wyścig w Belgii. Jednak ciągle jesteśmy młodą ekipą i nie jestem w stanie niczego zagwarantować na koniec sezonu. Jednak każdy chce od nas jednego i dokładnie wiecie co mam na myśli - podsumował Arrivabene.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozalny moment podczas walki bokserskiej. Co tam się działo!
Odpowiadanie na zarzuty Mercedesa nie ma najmniejszego sensu. Oni wyraźnie nie radzą sobie z faktem, że są wolniejsi, więc walczą na innym froncie i chyba nie biorą pod uwagę tego Czytaj całość