Włoska Monza jest szczególnym obiektem dla Lance'a Strolla. W zeszłym roku kierowca Williamsa startował do Grand Prix Włoch z pierwszego rzędu, zaś w obecnej kampanii zdołał dojechać do mety na dziesiątej pozycji i tym samym po raz drugi w tym sezonie zdobył punkty. Co więcej, po dyskwalifikacji Romaina Grosjeana awansował na dziewiątą lokatę.
- Czuję satysfakcję. Prawie zapomniałem jak to jest zdobywać punkty. To dla nas ciężki rok. Mamy powody do świętowania. Myślałem o występie na Monzy od dłuższego czasu. Wiedziałem, że mamy niezbyt konkurencyjny samochód, ale zakładałem, że właśnie we Włoszech będziemy mieć swoją szansę. Tak też się stało - ocenił Stroll.
Zespół z Grove ma w tym roku ogromne problemy w związku z błędami popełnionymi przy projekcie modelu FW41. Brytyjczycy poświęcili jednak sporo pracy, by poprawić jego tempo. - W ten weekend skończyliśmy w miejscu, na którym powinniśmy być ze względu na ogrom wykonanej przez nas pracy. Poskładaliśmy wszystkie puzzle - dodał Stroll.
Mimo progresu Williamsa, nieunikniony wydaje się transfer Strolla do Racing Point Force India. 19-latek zapewnia jednak, że w Singapurze nadal będzie reprezentować dotychczasową ekipę.
- Zobaczymy jaka będzie przyszłość. Wraz z założeniem kasku, jestem kierowcą wyścigowym i nie myślę o tym w jakim zespole się znajduje. Staram się po prostu wycisnąć maksimum z samochodu. Dla mnie i Williamsa to trudny rok. Nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być. Musimy się cieszyć takimi dniami jak ten na Monzy, bo one nie przychodzą zbyt często. Musimy delektować się wynikiem z Włoch i z równie pozytywnym nastawieniem szykować się na Grand Prix Singapuru - podsumował Stroll.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa