Ferrari atakuje Mercedesa. "Zatrudniamy kierowców, a nie służących"

AFP / Na zdjęciu: Maurizio Arrivabene
AFP / Na zdjęciu: Maurizio Arrivabene

Ferrari nie ma wątpliwości, że Mercedes nie gra czysto w walce o tytuł mistrzowski w F1. Zdaniem Maurizio Arrivabene, niemiecki zespół wykorzystuje Valtteriego Bottasa jako "służącego" Lewisa Hamiltona.

Grand Prix Włoch było kolejnym wyścigiem, w którym Mercedes poświęcił Valtteriego Bottasa na rzecz Lewisa Hamiltona. Późniejszy zjazd Fina po nowy komplet opon sprawił, że przyblokował on Kimiego Raikkonena i tym samym pozbawił kierowcę Ferrari szans na zwycięstwo. Podobną strategię zastosowano na Węgrzech, gdzie Bottas miał za zadanie blokować rozpędzonego Sebastiana Vettela.

Takie zachowanie ze strony ekipy z Brackley nie podoba się Ferrari. - My zatrudniamy kierowców, a nie służących. Nawet gdybyśmy chcieli wydać team orders, to było to praktycznie niemożliwe, niebezpieczne i szalone. Trudno bowiem na starcie do wyścigu powiedzieć komuś, by oddał pozycję - powiedział Maurizio Arrivabene, szef stajni z Maranello.

Taktyka Mercedesa jednak się opłaciła. Chociaż Hamilton na starcie był ustawiony dopiero na trzecim polu, to zyskał na zamieszaniu i błędzie Vettela z pierwszego okrążenia. Wyprzedzenie Raikkonena w końcówce wyścigu sprawiło, że w tej chwili Brytyjczyk ma aż 30 punktów przewagi nad Vettelem.

- Obrona i walka z dwoma rywalami na raz nie jest łatwa. Czy w Ferrari były jakieś team orders? Wiem, co musimy zrobić. Nie chciałbym przy tym krytykować innych - dodał Arrivabene.

Tymczasem przedstawiciele niemieckiego zespołu zapewniają, że nie stosują team orders. - Strategia Valtteriego pracowała nie tylko na rzecz Lewisa, ale też dla niego samego. Wiedzieliśmy, że musimy przetrzymać go na torze, bo straciliśmy pozycję na rzecz Verstappena. Zmiana opon w samej końcówce była szansą na zdobycie podium. Zobaczymy co się stanie w kolejnym wyścigu w Singapurze. Chcę odsunąć myśl o podziale kierowców na numer jeden i dwa tak najdalej, jak to tylko możliwe - zapowiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

Komentarze (12)
avatar
julsonka
16.09.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
hahahahhahahahahahhahahahah
a Kimi to kto ? nie mówiąc juz o przeszłości .. Ferrari zawsze ma kierowce nr 1 i 2 
Rafal Szafran
7.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kimi na swiezych oponach byl blokowany?Nie rozumiem tego toc powinien wyprzedzic bottasa z latwoscia? 
avatar
One_Shoot
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Co , czyzby w Ferrari zaczynalo byc cieplo Panu Arrivabene >? No taaak jezeli przegraja mistrzostwa do dla tego ze Bottas blokowal Kimiego w kazdym wyscigu. Cos czuje ze od nowego roku bedzie Czytaj całość
avatar
Treevill
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ferrari już pewnie nie pamięta team orders z roku 2002 a w szczególności GP Austrii 
avatar
Paweł Gwarecki
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
A czy to przypadkiem nie Toto Wolff nazwał Bottasa "wingman"? Czyli sam szef zespołu mówi, że ich jeden kierowca pomaga drugiemu w osiągnięciu dobrych wyników. Może nie ma przekazywanych wprost Czytaj całość